Przywołując moją pierwszą szkołę, nie mogę nie wspomnieć pewnej staruszki, która wprawdzie nauczycielką nie była, ale bardzo chciała nauczyć mnie francuskiego. Pewnie dlatego mówiła do mnie wyłącznie w tym języku. Otóż w naszym domu znalazła przytułek pani Buterlinowa, z dworu w Zameczku.
Jej życie i śmierć przywodzi na myśl obecność w naszym domostwie poczciwego psa Wilka. Był to owczarek, którego podobno zostawili wycofujący się Niemcy. Jakież mądre było to stare jednookie psisko! Doskonale rozumiał nas – kiedy, na przykład, rodzina wyruszała do krewnych – biegł pierwszy i naszczekiwał. Był to znak, że niebawem się pojawimy.
Wilk również odegrał znaczną rolę w moim wychowaniu – pilnował mnie, żebym nie oddalał się za daleko. Miał swoje lata, słabo widział, nie dosłyszał. Pewnego razu został przejechany przez samochód. Potem mieliśmy wiele psów, ale żaden nie dorównał inteligencją i wiernością Wilkowi.
Jako pierwszego języka obcego w moim podwileńskim i „socjalistycznym” dzieciństwie uczyłem się więc francuskiego. Starucha usiłowała mnie złapać zaokrąglonym końcem kija, perswadując coś skrzeczącym głosem po francusku. Myślałem wtedy, że w piekle mówią tym językiem.
Pani Buterlinowa podzieliła los ślepego owczarka Wilka. Pewnego razu wyszła z domu i wpadła pod samochód. Nie nauczyłem się wtedy francuskiego, ale przez długie lata chronił mnie złoty medalik z wizerunkiem Madonny z dzieciątkiem i napisem: Mon Dieu proteĝe us toujurs. 1833 August 24, który przekazał ktoś rodzinie z Francji, jeszcze w burzliwych latach popowstaniowych i to ona tłumaczyła mi, co oznaczają te słowa.
Czytaj więcej: OPOWIADANIA OJCZYSTE ZAPISKI WĘDROWNEGO SZTUKMISTRZA (Fragmenty)
Recenzja książki Christiana Thielemanna
„Moje życie z Wagnerem”
Zdaniem Christiana Thielemanna (*1959), powinny to być cechy każdego wagnerowskiego dyrygenta: umiłowanie twórczości kompozytora, przy jednoczesnym zachowaniu „trzeźwego umysłu”. Opublikowana w 2012 r. przez C.H. Beck Verlag w Monachium książka Thielemanna Mein leben mit Wagner, którą napisał przy współpracy dziennikarki Christine Lemke-Matwey, doczekała się anglojęzycznego wydania w sierpniu 2015, w tłumaczeniu Anthei Bell (wydawnictwo Telegraph). Autor jest niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie, o czym świadczy przyznanie mu funkcji kierownika muzycznego Festiwalu w Bayreuth.
Thielemann zaznacza, że nie jest muzykologiem, lecz dyrygentem, czyli praktykiem. Opis jego trwającej od dzieciństwa przygody z Wagnerem nie ma charakteru rozprawy naukowej, język jest prosty i zrozumiały nawet dla cudzoziemca dysponującego w miarę dobrą znajomością niemieckiego. Fragmenty dotyczące orkiestracji, czy harmonii stosowanej w warstwie muzycznej utworów są przystępne dla bardziej wtajemniczonych; tło historyczne, próby analizy treści i szukanie aktualnego przesłania, powinny zaciekawić każdego humanistę. Swoistym wstępem do głębszej interpretacji jest podrozdział Wagner dla początkujących.
Czytaj więcej: GORĄCE SERCE I TRZEŹWY UMYSŁ
NIEMIECKIM TROPEM ADAMA MICKIEWICZA
Andrzej Sznajder
19 sierpnia 1829 roku w Weimarze miało miejsce historyczne spotkanie: 80-letni wówczas Johann Wolfgang von Goethe przyjął i ugościł młodego i mało jeszcze wtedy w Niemczech znanego polskiego poetę Adama Mickiewicza, który z przyjacielem Antonim Odyńcem wybrał się w dwuletnią podróż po Europie.
Dlaczego Mickiewicz znalazł się wtedy w Weimarze?
By odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się do roku 1823, gdy władze rosyjskie rozbiły organizację „Filomatów”, patriotyczny związek wileńskiej młodzieży. Wśród aresztowanych i zesłanych w głąb Rosji był również Adam Mickiewicz. Dopiero w 1929 roku pozwolono mu opuścić nieprzyjazny kraj, więc wsiadł w Petersburgu na statek i wyjechał do Niemiec.
Dla szczupłości funduszów puszczam się najkrótszą drogą, to jest morzem do Lubeki, stamtąd w końcu maja ruskiego stanę w Dreźnie, zabawię czas jakiś u wód i dalszą podróż wedle stanu zdrowia i różnych okoliczności rozporządzę – pisał poeta pod koniec kwietnia do Odyńca.
Nim jeszcze Mickiewicz przybył do kraju Goethego i Schillera, łączyły go już ścisłe więzy z ich twórczością. Szyler jest od dawna moją jedyną i najmilszą lekturą. O tragedii „Reiber” (Zbójcy) nie umiem pisać. Żadna nie zrobiła, ani nie zrobi na mnie tyle wrażenia – z listu do Józefa Jeżowskiego, pisanego w Kownie jeszcze w 1820 roku. Wtedy też przełożył Mickiewicz na polski piękny wiersz Licht und Wärme (Światło i ciepło), a wspaniały poemat Schillera, dziś niepisany hymn Unii Europejskiej An die Freude (Do radości), zainspirował poetę do napisania Ody do młodości. Znane jest też powszechnie mickiewiczowskie tłumaczenie ballady Der Handschuh (Rękawiczka).
Adam Mickiewicz, Maria Szymanowska i Antoni Edward Odyniec
Czytaj więcej: 160. ROCZNICA ŚMIERCI POETY