flahapl Polska Flag of Germany.svgDeutschland 
  • IMG_0182_new.JPG
  • prezydent.jpg
  • Szydlo_new.jpg
  • U4prezydenta.jpg

Kolejni Polacy opuścili swój kraj. Po raz drugi.

Za pierwszym razem to rodzice zadecydowali o emigracji, zabierając ze sobą nieletnie dzieci. Dorastali w nowej ojczyźnie przez dwadzieścia lat. Przed siedmioma laty powrócili do Polski z córeczką. Miało być na stałe. W Polsce, przed wyjazdem, nie poznali systemu komunistycznego, znali go co najwyżej z opowiadań rodziców, sami nie interesowali się sprawami społeczno-politycznymi.

W nowej ojczyźnie było jak w każdym polskim domu, z tą różnicą, że wyposażenie, produkty były kanadyjskie. W domu nadal mówiło się po polsku, pielęgnowało się niemal wszystkie polskie zwyczaje i tradycje. Rodzice zaszczepili im polskość tak dalece, że żyli tylko polską kulturą, chodzili do polskich klubów, grali w polskiej drużynie piłkarskiej i hokejowej, chodzili do polskiej dyskoteki. Wokół domu furgotały polskie flagi, samochody zostały kiedyś oklejone orzełkami, w mieszkaniu dekoracja cepeliowska i TVP Polonia. Kiedy po raz pierwszy odwiedziłam rodzinkę w Kanadzie, osłupiałam z wrażenia. Toż tam więcej polskich flag powiewało, aniżeli na Dzień Niepodległości w Polsce. Czasami nie wiedziałam, gdzie właściwie przebywam? Przyleciałam do Toronto, a wokoło nic tylko Polska.

Młodzi, tak nafaszerowani polskością, niemal nie interesowali się życiem kulturalnym kanadyjskiej metropolii czy poznaniem choćby innych regionów swego kraju. Widzieli tylko Niagarę, skąd wysłali zdjęcia do Polski, żeby oglądający to uwiecznione na fotach Cudo Natury mieli czego zazdrościć. Co dwa lata spędzali wymarzone wakacje w Polsce, urzekała ich gościnność, obficie zastawione stoły, jak na święta wielkanocne. Zachwytom nie było końca, ach, te niezwykłe swojskie krajobrazy w Krynicy, Zakopanem, Pieninach, na Mazurach. I te smaki, polskie potrawy... niebo w gębie, pierogi, bigos, naleśniki, gołąbki, galeretka - najlepsze na świecie. To właśnie było to, o czym marzyli i te dwadzieścia lat tęsknoty za krajem zrobiło swoje.

smarfon 002

 

O czym tu pisać w sezonie ogórkowym? Oczywiście o ogórkach. Wszelkich odmian i wszelkiej maści.
Nie będę pisała o pani Magdalenie Ogórek, bo to temat już nieco przebrzmiały, aby nie napisać przywiędły.
Zacznijmy więc ab ovo, pardon ab Cucumis. Jest to roślina jednoroczna z rzędu dyniowatych. Pochodzi ze środkowej Azji. Jest 53 gatunków, jak podaje wikipedia. 53 gatunki! Ho ho!
Okazuje się, że nawet aromatyczny melon jest ogórkiem!
Sezon ogórkowy rozpoczyna się w czerwcu, a wraz z nim ogórkowe szaleństwo.
Mizeria (ostatnio, nie tylko na talerzach...), jako klasyczny dodatek do mielonego. Na słodko i słono,na kwaśno, a czasem nawet i gorzko, bo i takie niesforne ogórki bywają...
I zaczyna się kiszenie. Najpierw niecierpliwie czekamy na małosolne. Przy dobrych układach meteorologicznych, można już chrupać na drugi dzień.
Jeszcze koper nie zdążył zakwitnąć, chrzan się ukorzenić, czosnek zawiązać, a my już. W kamionkach, w słoikach, w plastikach. Nastawiamy i czekamy.Czekaliśmy cały rok,to poczekamy jeszcze dzień, dwa i już są! Ach ten aromat, ta świeżość! Małosolne!
Potem, za kilka tygodni, zaczną się poważniejsze ogórkowe wyczyny. Będziemy kisić. Kisić na zimę.
Najpierw zaczyna się mozolne zbieranie słoików. Przypuszczam bowiem, że niewiele osób ma, jak to dawniej bywało, odwagę i warunki kisić w beczkach i do tego dębowych beczkach. Zresztą skąd taką beczkę wziąć... Jako surogat, muszą nam zatem wystarczyć dębowe liście, albo wiśniowe. Ostatnio znalazłam takie w ogródkach działkowych. W Berlinie jeszcze niektórzy drzewa wiśniowe na działkach posiadają. Byli jednakże nieco zdziwieni, jak prosiłam o liście, a nie o owoce. Chcieli koniecznie wiedzieć, na co mi owe liście potrzebne. Jak usłyszeli, że do kiszenia ogórków, byli zdziwieni jeszcze bardziej. A przecież też kiszą, a może i nie. Może nie poddają się temu szaleństwu, może u nich sezonu ogórkowego nie ma, może kupują gotowe w Kaisersie lub Reichelcie. Kto ich tam wie? Co kraj, to obyczaj.

 

Łukęcin jest niewielką miejscowością ukrytą wsród sosnowych lasów. Uwadze kierowców samochodów mknących rozgrzaną letnim upałem szosą do Pobierowa, umyka kolejny zielony szyld, chyba, że muszą zatrzymać się na czerwonym świetle skrzyżowania. Nawet wówczas nie ujrzą niczego godnego uwagi. - kilka nieciekawych budynków z epoki wczesnego Gierka. Jednak jak to w zyciu czasem bywa, trzeba zboczyć z utartych scieżek, aby dotrzeć do czarodziejskiej krainy. Skręcamy zatem w lewo. Na poczatku nic nie zapowiada wymarzonej bajki. Mijamy zagłuszające się wzajemnie głosniki z muzyką disco polo, budy oblężone przez kolorowe piłki i plastikowe krokodyle. Mijamy gwarne skrzyżowanie i jedziemy dalej w stronę ciszy. Wjeżdżamy do lasu. Powietrze tu jest inne, cieniste, żywiczne. Majestatyczny szum wiekowych sosen zagłusza zgiełkliwe odgłosy urlopowego szaleństwa.
Mijamy coraz rzadziej rozrzuone pojedyńcze ośrodki. Nagle przed nami wyłania się słoneczna polana.
Miedzy drzewami bieleją biale ściany pawilonów. Cisza. Przenikające poprzez iglaste korony złote strzały słońca. Spokój. Wiemy, że jesteśmy u celu. Że znaleźlismy nasz urlopowy raj.

Dom Wypoczynkowy POLANA w pełni zasługuje na swoją nazwę. Umiejscowiony jest w sercu lasu. Po pniach drzew harcuja wiewórki. To one są symbolem ośrodka. Panoszą sie wszędzie. Można je spotkać w najbardziej niespodziewanych miejscach.
Właścicielka Polany i sporej kolekcji wiewiórek, pani Ewa przyjechała z Berlina znużona wielkomiejskim gwarem. Poszukiwała ciszy, spokoju. Tu zalazła azyl, a może i sens życia. Efektem tytanicznej pracy i wieloletnich wyrzeczeń zrujnowany poskomunistyczny obiekt jak zaczararowany przez leśne elfy zamienił się w komfortową oazę dla miłośników natury i wyciszonego odpoczynku.
Jeden z prominentnych gości powiedział, że „tu słyszy swoją duszę“
Ja oprócz duszy słyszałam „morza szum i ptaków śpiew“ Calkiem niedaleko, oddalona o kilkuminutowy leśny spacerek wita nas bielą piasku „cicha plaża pośród drzew“.
„Wszystko to w letnie dni“ tworzy idylliczną sielankę nadbałtyckiego urlopu dziesiątki lat temu opiewaną w popularnych piosenkach. W dzisiejszych czasach cicha plaża jest pojęciem prawie abstrakcyjnym, ptaków śpiew zagłuszają ryczące głośniki, a morza szum słychać jedynie podczas jesiennych sztormów.
Nic dziwnego, że w Polanie trudno o wolny pokój.
Jeżeli dodamy do zielonej ciszy europejski standart wyposażenia pokojów, pyszną domową kuchnię i ciepłą rodzinną atmosferę, powiedzenie nobody is perfect traci sens.
Wieczorem na romantycznie oświetlonym tarasie przy kieliszku domowej nalewki spotykają się berlińscy Polonusi. Bowiem wieść o tym uroczym zakątku roznosi się błyskawicznie po mieście, a kto raz podziwiał rozgwieżdżone sierpniowe niebo nad koronami sosen, wdychał balsamiczne powietrze, parzył stopy o gorący piasek bezkresnej plaży, poczuł woń jalowcowego dymu ogniska i popróbował pieczonych na patyku swojskich kiełbasek, ten będzie tęsknił za Polaną tak długo, aż ...wróci!

Graża Grużewska

 

Ostatnimi czasy w mediach przewija się temat patriotyzmu i bycia dumnym Polakiem, gdziekolwiek by nie mieszkał. Mówienie o czymś, co jest oczywiste śmieszy mnie i jednocześnie oburza. Od kiedy to politycy będą nam dyktować, jaki ma być prawdziwy Polak? Definicja patriotyzmu jest jedna dla wszystkich nacji świata i niezależna od orientacji politycznej. Nie trzeba  tu odkrywać Ameryki, by wiedzieć, że Polak zawsze był dumny ze swojej Ojczyzny. Każdy na swój sposób ją kocha, utożsamia się z kulturą, historią, tradycją i ogółem społeczeństwa. Naszej Ojczyźnie wszyscy Polacy życzą dobrze, choć nie zawsze obrana droga okazuje się właściwa. To fakt! Najważniejsze jest jednak to, by Polak zachowywał się przyzwoicie tak, by nikt za nas nie musiał się wstydzić. Wystarczy przestrzegać tzw. minimum dobrego wychowania – to już wiele znaczy!  

P1410578

 

Polsko-Niemieckie Dni Mediów to profesjonalne forum dziennikarskie - miejsce spotkań i wymiany poglądów przedstawicieli świata mediów jak również okazja do osobistych rozmów dziennikarzy i medioznawców z Polski i Niemiec. Uczestnicy, korzystając z obecności uznanych specjalistów, mogą podjąć otwartą dyskusję o najważniejszych obecnie aspektach pracy dziennikarzy w obu krajach oraz o szczególnej roli i odpowiedzialności mediów za kształtowanie stosunków polsko-niemieckich. Partnerzy projektu pragną w ten sposób wspierać dialog w środowisku dziennikarzy… - czytamy na Portalu  Fundacji Polsko-Niemieckiej.

 burg 2 kl

Polska wolontariuszka opowiada o pomocy uchodźcom w Berlinie

Znalezione w gazecie wyborczej (tzw. Gazeta pisarzy) z 23 i 24 kwietnia 2016 r.

 

Ważny jest człowiek, który właśnie uciekł przed śmiercią. I którego ty możesz przywitać.

Rozmowa z Ewą Marią Slaską, pisarką, dziennikarką, blogerką, która jako wolontariuszka pomaga w Berlinie uchodźcom. Uciekinierka polityczna, wyjechała z Polski w styczniu 1985 r., a w 1986 r. otrzymała w Berlinie azyl polityczny.

MAGDALENA PARYS*: Polski rząd wzbrania się przed pomaganiem uchodźcom, wielu rodaków to popiera. A jak reagują Polacy mieszkający w Niemczech? EWA MARIA SLASKA: W Berlinie i na polsko-niemieckim pograniczu mnóstwo Polek pomaga uciekinierom. Wszystkie mówią to samo: "Teraz trzeba się wstydzić, że się jest Polakiem". Te dziewczyny są wspaniałe. Hania Hakiel zabiera uchodźców do Polski na święta. Magda Więsko zorganizowała zbiórkę rowerów. Ania Alboth wciągnęła pół Polski w akcję zbierania darów. Monika zrobiła wystawę zdjęć z drogi, którą przeszli. Lucy zaprasza na grilla dla uchodźców i mieszkańców swojej przygranicznej wioski... To samo robią Niemcy. Zaraz jadę do wioski, w której wyremontowano domek dla informatyka z Syrii. Mieszkańcy wystąpią jako poręczyciele, by mógł sprowadzić rodzinę. To są wspaniałe akcje. Prawdziwa pomoc to nie tylko dawanie pieniędzy, ale przede wszystkim serce.

 

P1200800

 

Tomaszowianin, od 35 lat mieszka w Berlinie, gdzie ma pracownię i prowadzi Galerię Na Kole. Jest pomysłodawcą i realizatorem projektu Moje Miasto, cyklu wystaw, fotografii, rysunku i malarstwa niemieckiego i polskiego. Ideą tego przedsięwzięcia jest wzajemne zbliżenie przez ukazanie procesów migracyjnych dużych i migracyjnych małych miejscowości w wymiarze czasowym i wielokierunkowym z uwzględnieniem różnic kulturowych również w spojrzeniu młodych artystów. 

Strona 2 z 2

Partnerzy

Logo PRwN

Logo forum

Logo ZDPN

Logo der SdpZ Grau

MSZ logo2

SWS logo

logo bez oka z napisem

Biuro Polonii

Konwent 1

 

© 2013 - 2017 Magazyn Polonia. All Rights Reserved. Designed By E-daron.eu

Please publish modules in offcanvas position.