
Części tego tekstu już się pojawiały w różnych miejscach, wszystkie jednak zostały przerobione i dopasowane do jednolitej formuły. Jest to więc, mimo wszystko, zupełnie nowy tekst. Pomysł na Alfabet nie jest niczym nowym, ukazało się wiele takich książek. Moim wzorem był Alfabet wspomnień Antoniego Słonimskiego.
Dick Verkijk
Kilka razy w życiu zdarzyło mi się, że przez przypadek opowiedziałam się nie po tej stronie, co trzeba. Po tej, która przegrywała. Nie wiedziałam, że tak będzie, a jednak powtarzalność tego oznacza, że Los, zgodnie z moim znakiem Zodiaku, nie przewidział dla mnie miejsca na górze. Pierwszym takim momentem, kiedy odczułam, że Los tak chce, był sierpień 1980 roku, czyli Sierpień.
W początku sierpnia 1980 roku przyjechał na wakacje do Polski znajomy moich rodziców, Dick Verkijk, dziennikarz radia holenderskiego. Miał się zajmować jakimś banalnym tematem dziennikarskim, ale w Polsce buzowało jak w kotle czarownicy i natychmiast po przyjeździe zmienił zdanie. Postanowił przeprowadzić wywiady z przedstawicielami opozycji demokratycznej. Był w Gdańsku, interesowała go więc opozycja w Trójmieście. Zapytał mnie, czy mogłabym mu w tym pomóc, jako tłumaczka i organizatorka tych spotkań. Zgodziłam się i w ciągu dwóch pierwszych tygodni sierpnia rozmawialiśmy z Karolem Krementowskim, przedstawicielem WZZ w „Unimorze”, Andrzejem Gwiazdą, Bogdanem Borusewiczem oraz Leszkiem Moczulskim i Aleksandrem Hallem. Ciekawe, że Dick Verkijk zrezygnował ze spotkania z Wałęsą, twierdząc, że ma już wystarczającą ilość informacji i ograniczył się do przekazania mu przez Andrzeja Gwiazdę pewnej sumy pieniędzy.
Czytaj więcej: 25. ROCZNICA SIERPNIA 1980. BOHATEROWIE. MÓJ PRYWATNY ALFABET STRAJKU