flahapl Polska Flag of Germany.svgDeutschland 
  • IMG_0182_new.JPG
  • prezydent.jpg
  • Szydlo_new.jpg
  • U4prezydenta.jpg

KONIEC STAREJ RZESZY i narodziny niemieckiego nacjonalizmu

 Andrzej Szulczyński

  Niemieckie elity polityczne i intelektualne pierwsze wydarzenia rewolucji francuskiej przyjęły niemal z entuzjazmem. Tak postrzegano szturm na Bastylię 14 lipca 1789 roku (co zresztą od początku było mitem, bo nikt jej nie bronił, a w jej murach nic siedzieli żadni więźniowie polityczni). Zachwycano się też Deklaracją Praw Człowieka i Obywatela, uchwaloną przez francuskie Zgromadzenie Narodowe 26 sierpnia 1789 roku. Zarazem większość Niemców uważała, że podobne rewolucyjne przemiany nie są ani potrzebne, ani pożądane w ich krajach. Uznawano bowiem, że reżim obalony we Francji był „nieoświeconym" absolutyzmem, podczas gdy w państwach niemieckich panował absolutyzm oświecony (za taki uznawano także rządy w Prusach i Austrii).

Jako przykład typowego wówczas stosunku do wydarzeń we Francji, Winkler przytacza opinię Christopha Martina Wielanda: Jeden z najbardziej wpływowych publicystów tej epoki, wcześniej sympatyk rewolucji, już w październiku 1789 roku krytykował ubezwłasnowolnienie króla jako niezgodne ze stosowną równowagą władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.

Podobnie jak Wieland myślało wielu Niemców z wykształceniem akademickim. Powitali oni rewolucję we Francji jako akt wyzwolenia, odwracali się jednak od niej w miarę, jak zaczął rosnąć wpływ radykalnych sit politycznych, a tym samym miejskich warstw niższych, co groziło wojną domową.

 

Prawdziwym wyzwaniem dla Austrii, Prus i innych krajów niemieckich stał się jednak Napoleon. To jego polityka doprowadziła do zasadniczych przemian w świadomości narodowej poprzez obudzenie antyfrancuskiego patriotyzmu i zapoczątkowanie poważnych politycznych przekształceń. Wojny, najpierw z rewolucyjną Francją, a potem z Napoleonem, spowodowały ostatecznie obalenie starej Rzeszy.

Po klęskach wojsk austriackich (w Italii pod Marengo, 14 czerwca 1800 i Hohenlinden, w Bawarii, 3 grudnia 1800) doszło do podpisania pokoju, który przypieczętował rezygnację Austrii z terytoriów na lewym brzegu Renu na rzecz Francji. Aby wyrównać straty poniesione przez niektórych książąt, zlikwidowano księstwa duchowne, niemal wszystkie wolne miasta na terenie Rzeszy oraz samodzielne enklawy rycerskie i przyznano je jako rekompensatę książętom terytorialnie poszkodowanym. Od czasu pokoju westfalskiego w 1648 roku był to pierwszy krok w kierunku zmniejszenia rozbicia terytorialnego Niemiec. Wydarzenia potoczyły się teraz szybko.

W obliczu nowej wojny Napoleona z Austrią, w lipcu 1806 roku wielu książąt zadeklarowało formalne wystąpienie z Rzeszy. Utworzyli tzw. Związek Reński pod patronatem Napoleona. Na wieść o tym cesarz Franciszek II natychmiast zrzekł się rzymsko - niemieckiej korony cesarskiej, uznając godność cesarską za wygasłą i zwalniając wszystkie stany ze wszelkich zobowiązań. Zachował jednocześnie tytuł cesarza Austrii jako Franciszek I. Winkler tak komentuje ten fakt: Rozpad Świętego Cesarstwa podziałał jak notarialne stwierdzenie zgonu, co i tak nazbyt długo trwało. Już od momentu, gdy po wojnie siedmioletniej (1756-1763 - przyp. AS) Prusy potwierdziły swój status mocarstwa. Rzesza była tylko cieniem.

Związek Reński tworzył konfederację, czyli związek suwerennych państw, ale de facto pozostawał pod całkowitą hegemonią Napoleona, który był zresztą oficjalnym jego protektorem i gwarantem. Obejmował 16 państw z Bawarią, Badenią. Wirtembergią na czele, lecz nie weszły doń Austria i Prusy, które nadal prowadziły wojny z Francją.

Napoleon rozgromił pruską armię w 1806 roku lak skutecznie, że zdawało się, iż nadszedł ostateczny koniec pruskiego państwa. Ale dzięki wstawiennictwu cara Aleksandra Prusy ocalały, aczkolwiek na mocy traktatu w Tylży w 1807 roku straciły ponad połowę swego terytorium i niemal połowę ludności. Wtedy z polskich ziem zaboru pruskiego (I i II rozbiór) utworzono Księstwo Warszawskie, namiastkę wolnego państwa polskiego z królem saskim Fryderykiem Augustem jako księciem warszawskim. Obejmowało ono 104 tys. km kw. z ponad 2,5 min ludności.

Austria w kolejnej wojnie, którą podjęła przeciwko Francji w 1809 roku, także została pokonana, a Księstwo Warszawskie powiększyło się o część ziem polskich, zabranych w rozbiorach przez Austrię i urosło do ponad 150 tys. km kw. z ponad 4 min ludności. Uzyskało konstytucję znoszącą bariery i przywileje stanowe oraz obowiązywał w nim kodeks Napoleona. Były to dość szybkie kroki w kierunku burżuazyjnej modernizacji. Księstwo Warszawskie nie zadowoliło oczywiście Polaków, marzących o odrodzeniu Rzeczypospolitej, ale ich sympatie były wciąż po stronie cesarza Napoleona, który odebrał zaborcom, Prusom i Austrii, część zagrabionych przez nich ziem.

Inaczej - oczywiście - odbierali to Prusacy i niemieccy Austriacy. Wojny napoleońskie wyzwoliły pokłady niemieckiego patriotyzmu (w szczególności pruskiego), który wówczas opierał się na niechęci, a nawet na nienawiści do Francji i Napoleona. Z drugiej zaś strony - przeważająca część Niemców przez dość długi czas miała przychylny stosunek do Napoleona i jego polityki. Niemiecka burżuazja początkowo widziała w nim polityka, który może położyć kres anarchii i pchnąć niemiecką politykę na nowe tory. Zajęcie przez Francję ziem na lewym brzegu Renu i późniejsze „scalanie" ziem niemieckich przez sekularyzację i mediatyzację, czyli wchłanianie enklaw (stanów) duchownych, wolnych miast i samodzielnych dóbr rycerskich, czołowi myśliciele niemieckiego oświecenia uznali za pozytywne procesy modernizacyjne. W 1804 roku arcybiskup Moguncji Karl Theodor Dalberg zaproponował nawet formalnie odnowienie Świętego Cesarstwa Rzymskiego poprzez koronację Napoleona na cesarza, co uzasadniać miał także fakt, że w granicach Francji znalazł się zarówno Akwizgran, najstarsza stolica cesarstwa, jak i Moguncja i Kolonia, a więc dwa ważne jego ośrodki. W bezpośrednim liście do Napoleona w podniosłym i górnolotnym tonie (Opatrzność wyznaczyła Cię, Sire, i cały świat) wzywał go do reaktywowania cesarstwa Karola Wielkiego2.

W Niemczech oczekiwano wówczas, że Napoleon zdemokratyzuje, zmodernizuje i Jednoczy całą Europę. W Związku Reńskim upatrywano szansę na emancypację Niemców wobec Prus i Austrii i traktowano ten twór jako trzecią siłę, która będzie modernizować Niemcy. Tymczasem Związek Reński poza poparciem dla Francji i Napoleona z własnej inicjatywy niczego nie dokonał, ale na lewym brzegu Renu i w południowo - zachodnich krajach pod naciskiem Napoleona rozpoczęły się wkrótce ważne procesy modernizacyjne w postaci reform społeczno - ekonomicznych. Zlikwidowano poddaństwo, skasowano przymus cechowy, zniesiono przywileje stanowe i wprowadzono Kodeks Cywilny Francuzów (tzw. kodeks Napoleona), a więc nowoczesne prawo, gwarantujące wolności jednostkom, społeczeństwu i gospodarce. Napoleona i jego żołnierzy witali nader entuzjastycznie także mieszkańcy Berlina, czyli pruscy poddani w 1806 roku.

Niebawem jednak zaczęła działać antyfrancuska i antynapoleońska propaganda inspirowana - początkowo nieoficjalnie - przez Prusy. Nastroje wrogie Napoleonowi umiejętnie i skutecznie podsycała literatura niemieckich romantyków. Przypomnieć warto, że chociażby utwory Heinricha von Kleista (i nie tylko jego) pełne były nienawiści i pragnienia totalnej zemsty. Wybitny pisarz polityczny, historyk i poeta Ernst Moritz Arndt w swym Katechizmie czynił z Napoleona apokaliptycznego Antychrysta i, rozbudzając nienawiść do Francuzów (aktualnych wrogów a niedawnych wyzwolicieli i przyjaciół), starał się szerzyć idee solidaryzmu niemieckiego i niemieckiej jedności narodowej. Pisał tak oto: Nie chcemy więcej nazywać się Bawarczykami, Sasami, Austriakami czy Prusakami. Jeden kraj, jeden naród, jedno serce, jedna armia. Chcemy być Niemcami. Jako prawdziwi bracia niemieccy, zniszczymy wrogów, którzy godzą w nasz honor2

W twórczości romantyków pojawiała się coraz częściej mitologia germańska, przywołująca swobody ludu (Volk) Germanów. Świadomie abstrakcyjne, mgliste pojęcia miały wyzwolić uczucia wspólnej nienawiści do wroga i ciemiężyciela i stworzyć wzór nowoczesnego narodu (Nation), który de facto w Niemczech jeszcze nie istniał.

Ciągle jeszcze zresztą przeważająca część Niemców, w tym także elity polityczne i duchowe, a także władze, popierały Napoleona. Dopóki istniała Wielka Armia, nic było mowy o jakichkolwiek wystąpieniach antynapoleońskich. Odwrócenie sojuszy nastąpiło dopiero, gdy odmieniły się losy wojny w Rosji.

Gdy w 1812 roku Wielka Armia Napoleona ruszała na Rosję, w jej składzie znalazła się armia Księstwa Warszawskiego w sile niemal stu tysięcy. Ale szła z nią także połowa armii pruskiej, ponadto liczący 30 tys. korpus austriacki i liczne kontyngenty państw Związku Reńskiego, w sumie około 180 tys. żołnierzy. Z formalnego punktu widzenia byli to dobrowolni sojusznicy. Jednocześnie, najpierw niejawnie, a potem coraz bardziej otwarcie pruskie kręgi wojskowe (Scharnhorst i Gneisenau), niemieccy pisarze, poeci i publicyści nawoływali do odwrócenia sojuszy, do zdrady Napoleona i poparcia Rosjan. Teraz - o dziwo - w zacofanej, despotycznej carskiej Rosji (jak wcześniej we Francji) dostrzegli oni „jutrzenkę wolności”, którą sławił poeta Theodor Körner. Podobnie pisał Ludwig Uhland w swym wierszu Naprzód:

Naprzód, wciąż dalej i dalej!

Rosja rzuciki dumne słowo, naprzód!

Prusacy słuchajcie go i podajcie dalej.

Naprzód!3

 

Austriacy, maszerujący wraz z Napoleonem na Moskwę, mieli zawarty swoisty tajny pakt o nieagresji z Rosją: ich wojska nie atakowały oddziałów rosyjskich i na odwrót. W Rosji armia pruska pierwsza dopuściła się zdrady swojego francuskiego sojusznika. Generał Ludwig Yorck von Wartenburg połączył się z rosyjskim generałem Iwanem Dybiczem. Wprawdzie król pruski odżegnywał się oficjalnie od tej niesubordynacji (w obawie przed represjami, bo oddziały francuskie stały w Berlinie), ale jak wynika z dzienników korpusu Jeszcze w 1811 roku Yorck (jak i inni dowódcy) otrzymał tajną instrukcję takiego działania.

Odwrotowi Napoleona z Rosji towarzyszyły już nieustanne zdrady i dezercje całych oddziałów Prus, Austrii i innych krajów niemieckich. Najdłużej wierne pozostały armie Saksonii i Księstwa Warszawskiego. Jak pamiętamy, ówczesny król saski Fryderyk August I był jednocześnie księciem warszawskim. Po klęsce Napoleona pod Lipskiem w 1813 roku Związek Reński natychmiast się rozpadł.

Zdaniem Winklera, w tym momencie historycznym niemieccy nacjonaliści uważali iż tylko jednolite państwo narodowe spełnia kryteria wolności obywatelskich. Konstatuje jednak: Między upadkiem dawnej Rzeszy a Kongresem Wiedeńskim Niemcy nie były całością ujętą w ramy państwa, nie były też tworem pozornym. Istniały jako kompleks językowy, kulturalny i komunikacyjny, w którym nadal żywe było wspomnienie Świętego Cesarstwa. Nadzieję na powstanie państwa niemieckiego miała przed rokiem 1815 jedynie mniejszość wykształconych, władających słowem i myślą Niemców. Niemiecki naród jako całość kulturalna był dziełem sfery kształcenia, a kształcenie było przesłanką rozwoju narodu jako „Kulturnation”, ujętym w formie państwa. Wykształcone mieszczaństwo było nośnikiem i ucieleśnieniem tego, co Niemców jednoczyło - kultury: dynastie oraz szlachta ziemiańska symbolizowały to, co ich dzieliło - wielopaństwowość. (...) Zwycięzcami wojen z lat 1813-1815 nie byli jednak niemieccy nacjonaliści, ale dwa niemieckie mocarstwa: Prusy i Austria, które wzmocniły przez to swój prestiż.

Tymczasem rozpoczął się szybki proces formowania niemieckiego nacjonalizmu i powstawania nowoczesnego narodu niemieckiego.

Niemiecki nacjonalizm i próba budowania nowej Rzeszy

Niemiecki narodowy ruch wolnościowy (nazywany przez Winklera konsekwentnie nacjonalistycznym) w obliczu klęski Napoleona domagał się zjednoczenia Niemiec i nadania państwu liberalnej konstytucji. Kongres Wiedeński (1814-1815) zawiódł te nadzieje - nie powstało jednolite państwo niemieckie. Nastąpiło jednak znaczne zmniejszenie rozbicia politycznego. W 1815 roku istniało tylko 41 państw niemieckich; 39 z nich aktem Kongresu Wiedeńskiego połączono w tzw. Związku Niemieckim, czyli konfederację suwerennych państw (nie zaś w państwie związkowym). W skład Związku weszły wszystkie terytoria dawnej Rzeszy, a więc Austria i Prusy, nie objął on jednak tych terytoriów pruskich i habsburskich, które formalnie do I Rzeszy nie należały, a więc Węgier oraz Galicji. Poznańskiego, Prus Zachodnich i Wschodnich, które zagarnięte zostały Rzeczypospolitej.

Państwa członkowskie Związku Niemieckiego miały prawo zawierania umów międzynarodowych i utrzymywania stosunków dyplomatycznych z innymi państwami. Związane były jednak bliżej nieokreślonym rodzajem przymierza obronnego. Spory między nimi miały być rozstrzygane polubownie. Jedynym wspólnym organem był Sejm Związkowy (Bundestag). Był to na wzór dawnego sejmu Rzeszy stale funkcjonujący kongres dyplomatyczny reprezentantów państw. Zasiadało w nim 69 posłów, Związek Niemiecki w ogóle starał się jakoś nawiązać do dawnego Cesarstwa, aczkolwiek bez cesarza.

Tymczasem powoli i z oporami dokonywało się przekształcanie niemieckich monarchii absolutnych w państwa konstytucyjne. Szereg państw przyjęło konstytucje już w pierwszych latach po Kongresie Wiedeńskim, jak np. Bawaria (1818), Badenia (1818), Wirtembergia (1819) czy Hesja (1820). Były one przeważnie nadane (oktrojowane) przez władców i oczywiście - gwarantowały monarchom rządy osobiste4.

W Niemczech wśród liberalnych i demokratycznych nacjonalistów zapanowały nastroje przygnębienia. Rośli w siłę konserwatyści, który wmontowali do swej ideologii niektóre wybrane hasła niemieckiego romantyzmu. Wspierani przez większość władców, propagowali patrymonialny porządek, oparty na przywilejach stanowych o zgoła feudalnym charakterze. Powoli rodziły się jednak formy organizacyjne opozycji nacjonalistycznej. Powstawały nowe liczne organizacje, jak korporacje studenckie (Burschenschaften), które szybko rozprzestrzeniły się po całych Niemczech. Miały one wyraźnie narodowy i demokratyczny charakter. Nacjonalizm niemiecki zaczął też przenikać do ludu. Z inicjatywy Friedricha Ludwiga Jahna (1778-1852) powstały w całych Niemczech związki gimnastyczne, w których aktywnie działali liczni rzemieślnicy. W organizacjach tych, zarówno gimnastycznych, jak i korporanckich, dochodziła do głosu nienawiść do Żydów i Francuzów.

Na niemiecki nacjonalizm, który ukształtował się do połowy XIX wieku, ogromny wpływ wywarł romantyzm europejski. Można rozróżnić dwa typy nacjonalizmu: nacjonalizm kulturowy, który definiuje się przez wspólnotę kultury, wychodząc z założenia, że wszelka kultura jest narodowa tak ją należy pojmować, oraz nacjonalizm polityczny, który sytuuje naród na podstawach demokratycznych, na gruncie obywatelstwa państwowego i suwerenności państwowej.

Romantyczny nacjonalizm (szczególnie we wcześniejszym okresie) uznawał kulturę, nie zaś państwo za element najważniejszy, wobec czego wydawać by się mogło, że państwo narodowe nie musi być jego zasadniczym celem. Herder, a wcześniej wielu romantyków myślało istotnie, że Niemcy, jak niegdyś Grecy, nic potrzebują wspólnego państwa narodowego, aby rozwijać i krzewić swoją tożsamość narodową. Niemcy w Prusach mogli rozwijać i rozwijali niemiecką kulturę, podobnie jak w innych państwach niemieckich, Bawarii, Saksonii i nawet Austrii. Dla poprawy warunków rozwoju tak szeroko pojmowanej kultury i tożsamości ważniejsze było wprowadzenie w poszczególnych państwach reform ustrojowych zmierzających do liberalizacji i demokratyzacji. Okazało się wszelako szybko, że pierwotna utopijna wizja Europy narodowych ojczyzn o liberalnych i demokratycznych ustrojach, powiązanych braterskimi więzami, nie może zostać zrealizowana.

Nacjonalizm romantyczny w całej niemal Europie, w tym także i w Niemczech gruntownie zmienił swoje oblicze i wyznaczył nowe przesłania - bo uległ polityzacji. Romantyczni nacjonaliści szybko porzucili iluzje harmonii i braterstwa państw narodowych i na pierwszym miejscu postawili posłannictwo wobec własnego narodu. Przypisywali mu najlepsze cechy oraz przodującą rolę w rozwoju ludzkości. W ten sposób Niemcy, Włosi, ale i Polacy zaczęli wynosić się do roli narodu światowego. Uległo to wyostrzeniu i przyśpieszeniu, gdy niemieccy nacjonaliści romantyczni zaakceptowali nową koncepcję państwa, zarysowaną wcześniej przez Rousseau i Hegla. W tym ujęciu państwo było nadrzędną wobec jednostek ludzkich rzeczywistością, o szczególnych aspiracjach i walorach moralnych, wcieleniem czystej moralności, reprezentacją kultury, postępu, sprawiedliwości. Dla romantycznych nacjonalistów państwo było zbiorową siłą, emanacją narodu5.

W Niemczech te ważkie przemiany ideologii nacjonalistycznej zwyciężyły z pewnością w okresie przemian tzw. „przedmarcowych" (Vormärz) czyli w trakcie Wiosny Ludów w 1848 roku. Po francuskiej rewolucji lipcowej w 1830 roku i po polskim powstaniu listopadowym 1830/31 nastroje były jeszcze inne. W końcu maja 1832 roku do ruin zamku w Hambach przybyło około 30 tys. uczestników, manifestujących hasła wolnościowe i patriotyczne. Zapewniono o sympatii niemieckich patriotów do Francuzów i Polaków oraz do wszystkich kochających wolność narodów. Ale już latem 1848 roku niemiecki nacjonalizm zdominowany został przez narodowy egoizm. Wysuwając różnorodne argumenty etniczno - lingwistyczne, przedstawiano projekt narodowego państwa niemieckiego w granicach szerszych od dawnych terytoriów Rzeszy, a od zamieszkujących te ziemie Duńczyków, Polaków, Czechów i Włochów żądano podporządkowania się tym planom. Elity niemieckich nacjonalistów romantycznych w 1848 roku postawiły sobie bowiem ambitny cel stworzenia wspólnego liberalno - demokratycznego państwa narodowego, ale ograniczonego tylko do obywateli niemieckich.

18 maja 1848 roku we Frankfurcie w kościele św. Pawła nastąpiło otwarcie tzw. parlamentu frankfurckiego, czyli Niemieckiego Zgromadzenia Narodowego. Za główne jego zadanie uznano utworzenie centralnych władz przyszłych zjednoczonych Niemiec, czyli odnowionej (lub raczej nowej) Rzeszy. Mit i idea Rzeszy, jak widać, wciąż ożywały. Parlament liczył formalnie 831 deputowanych, ale ostatecznie mandaty przyjęło 585 członków, w tym aż 550 z wykształceniem akademickim, a wśród nich ponad 200 prawników.

Początkowo zgromadzenie działało dość energicznie, co elity zmierzające do zjednoczenia Niemiec mogło rzeczywiście napawać optymizmem. Już 29 czerwca na regenta, czyli administratora Rzeszy (Reichsverweser), wybrano arcyksięcia Jana Habsburga, czołowego wroga Francji i Napoleona. Nie był to szczególnie wybitny polityk, ale znany i popularny sympatyk idei zjednoczenia Niemiec pod egidą Austrii, krytyk Metternicha, a ponadto ożeniony z mieszczanką, córką poczmistrza. Regent powołał rząd, złożony z sześciu ministrów, sprawy zagraniczne objął austriacki dyplomata Anton von Schmerling, a ministrem wojny został pruski generał Eduard von Peuckner6.

Po tych początkowych energicznych krokach nastąpił zastój. Głównym powodem było niechętne parlamentowi stanowisko większych państw niemieckich, m.in. Prus, Austrii, Hanoweru i Bawarii. Procedowanie nad przyszłą konstytucją Rzeszy utknęło właściwie na trzech pierwszych artykułach. Winkler opisuje to tak: (...) przytłaczająca większość poparła projekt komisji konstytucyjnej pierwszego artykułu konstytucji państwowej. Według tego artykułu Rzesza Niemiecka miała składać się z obszarów dotychczasowego Związku Niemieckiego, przy czym kwestia Szlezwika oraz ustalenia graniczne w Wielkim Księstwie Poznańskim miały zostać wyjaśnione „w definitywnym rozstrzygnięciu ". Artykuł 2 stanowił, że z żadnej części Rzeszy Niemieckiej nie można tworzyć osobnego państwa z pozaniemieckimi krajami. Na wypadek, gdyby kraj niemiecki z jakimś innym pozaniemieckim państwem miał tego samego władcę, artykuł 3 ustanawiał, że stosunek między dwoma krajami należy ustalić na zasadzie unii czysto personalnej miał mieć on zatem charakter dynastyczny; a nie państwowoprawny. Zatem opcja wielkoniemiecka, jaką akceptowała wówczas większość posłów, sprowadzała się do rozpadu monarchii habsburskiej.

W kilka miesięcy później posłowie preferowali już jednak tzw. opcję małoniemiecką, czyli Rzeszy z Prusami, ale bez Austrii. 27 marca 1849 roku uchwalono, że głową Rzeszy będzie któryś z aktualnie rządzących władców niemieckich, a dzień później na cesarza Niemiec wybrano króla Prus Fryderyka Wilhelma IV. W tym też dniu konstytucja Związku Niemieckiego nabrała formalnej mocy prawnej. Podkreślić trzeba, że miała ona charakter demokratyczny i opierała się na zasadzie suwerenności ludu. Składową częścią konstytucji stała się uchwalona wcześniej Deklaracja praw obywatelskich. Rzesza przyjmowała formę państwa związkowego, czyli federacji, a nie jak do tej pory, Związek Niemiecki konfederacji.

Uchwalenie konstytucji można by uznać za pełen sukces parlamentu frankfurckiego, gdyby nie to. że rychło nastąpił jego koniec, zresztą ku zdumieniu wielu Niemców, w tym deputowanych uchwalających to prawo. Winkler pisze: Gdy delegacja niemieckiego Zgromadzenia Narodowego (...) spotkała się 3 kwietnia 1849 roku w Berlinie z Fryderykiem Wilhelmem IV, aby ofiarować mu godność cesarską, ten ogłosił już dawno podjętą decyzję - nie chciał z króla z łaski Bożej stać się cesarzem z woli narodu. Fryderyka Wilhelma nie tylko irytował fakt, że konstytucja państwa gwarantowała mu jedynie suspensywne weto wobec rezolucji obydwu izb parlamentu państwowego: izby ludowej oraz izby państw, co było zapowiedzią wprowadzenia systemu parlamentarnego. „Ta wyimaginowana obręcz z błota i gliny" brzydziła go, gdyż cuchnęła „ścierwiastą wonią rewolucji", mówiąc innymi słowami, demokratyczna legitymizacja godności cesarskiej poróżniłaby go z równymi mu cesarzami w Wiedniu i Sankt Petersburgu, a także z królami w stolicach Europy. Łatwo można było przewidzieć, że austriacki cesarz oceniłby przyjęcie korony przez Fryderyka Wilhelma jako akt nieprzyjazny, a równie prawdopodobne było, że rosyjski car w przypadku wojny Habsburga z Prusami i Niemcami poparłby ze wszystkich sił tego pierwszego, jak to już uczynił latem 1849 roku przy zdławieniu rewolucji węgierskiej. Otwarte „nie” Fryderyka Wilhelma 3 kwietnia 1849 roku nie mogło wprawić w zdumienie kogoś, kto dobrze go znał. Ostatecznemu „nie” z 28 kwietnia 1849 roku towarzyszyło odrzucenie konstytucji państwowej, uznanej w tym czasie już przez 28 rządów. Wśród nich nie było jednak takich państw jak: Bawaria, Wirtembergia, Hanower i Saksonia.

Pruska odmowa przyjęcia godności cesarskiej i konstytucji państwowej stała się końcem niemieckiego Zgromadzenia Narodowego. Centralny gabinet von Gagerna, od 22 marca załatwiający jedynie bieżące sprawy: ustąpił 10 maja. Po tym, jak Austria już 5 kwietnia odwołała swoich posłów z kościoła Św. Pawła, krok ten uczyniły w maju także Prusy, Saksonia i Hanower, a w czerwcu Badenia. Między 20 a 26 maja większość umiarkowanie liberalnych deputowanych złożyła z własnej woli swoje mandaty. (...) Parlament kadłubowy opanowany przez około 100 posłów lewicy przeniósł swoją siedzibę do Stuttgartu, gdzie 18 czerwca rozpędziła go wirtemberska armia.

W ówczesnej sytuacji politycznej nie było raczej żadnych szans na powołanie jednego narodowego państwa niemieckiego. Cokolwiek by posłowie w kościele Św. Pawła we Frankfurcie nic uchwalili, musiało się to wszak rozbić o rywalizację Austrii i Prus o hegemonię w Niemczech. Tę rywalizację znaczyły krwawe wojny i ofiary, a wygrały ją w końcu Prusy, które swymi metodami i pod swoim przewodnictwem doprowadziły do zjednoczenia.

Pruska droga do cesarstwa

Do zdobycia przez Prusy bezapelacyjnej hegemonii w Niemczech najbardziej przyczynił się Otto von Bismarck, a także system państwowy Prus. Prusy byty monarchią konstytucyjną, ale wprowadzona po Wiośnie Ludów w 1850 roku konstytucja gwarantowała decydujące słowo w państwie królowi, który w swych rządach opierał się na armii i biurokracji. Armia pruska podlegała wyłącznie jego rozkazom, z wyłączeniem jakiejkolwiek interwencji władz cywilnych. Decyzje królewskie w sprawach wojskowych nie podlegały zasadzie kontrasygnaty, a armia nie przysięgała na wierność konstytucji lecz królowi. Władca wprawdzie zobowiązany był do przestrzegania konstytucji, ale był to tylko obowiązek prawny i moralny, nieusankcjonowany żadną formą odpowiedzialności. Król posiadał ponadto wyłączne prawo wypowiadania wojny i zawierania traktatów międzynarodowych.

Władzę ustawodawczą król sprawował wraz z landtagiem, dwuizbowym parlamentem. Izba pierwsza, Izba Panów (Herrenhaus), składała się w całości z członków dziedzicznych lub powoływanych przez króla, Izba druga. Izba Deputowanych, wyłaniana była na zasadzie kurialnego (trzy klasowego), niedemokratycznego prawa wyborczego. Formalnie uchwalanie ustaw stanowiło wyłączną kompetencję parlamentu, król jednak miał prawo ich zatwierdzania poprzez usankcjonowanie bądź odrzucenie, czyli dysponował możliwością absolutnego weta.

Praktyka poszła w kierunku zmniejszania ustawodawczej roli parlamentu. Król odwoływał się do zasady domniemania kompetencyjna swą rzecz i powoływał się na wydawanie tzw. przepisów koniecznych, (Notverordnungen), podczas gdy obie izby nie obradowały w sprawach utrzymania porządku publicznego i w sytuacjach nadzwyczajnych. Swymi rozporządzeniami wprowadzał uregulowania zastrzeżone dla ustaw. Ponadto funkcjonowanie parlamentu pruskiego zależało całkowicie od decyzji króla, który zwoływał, zamykał i odraczał sesje oraz miał prawo rozwiązania obu izb przed upływem kadencji.

Co istotne, pruska konstytucja z 1850 roku formalnie uznawała prawo narodowości nieniemieckich, zamieszkujące państwo pruskie do rozwoju własnego języka i jego równouprawnienia w instytucjach kościelnych, szkolnictwie, administracji i sądownictwie na terytoriach przez niezamieszkiwanych. Zdecydowanie najliczniejszą mniejszością narodową byli Polacy. Niemiecki nacjonalizm nie akceptował jednak różnorodności narodowych i stał się wyraźnie antypolski, w związku z czym szczególnie od początku lat sześćdziesiątych XIX wieku prawa polskiej ludności były coraz jaskrawiej i ostrzej naruszane.

Ciekawa jest ogólna opinia o Prusach owego czasu pióra polskiego historyka Stanisława Salmonowicza: To wszystko (...) nie może jednak prowadzić do zapomnienia o ważnym fakcie, że Prusy jako państwo konstytucyjne stały się definitywnie państwem praworządnym, w którym władza sądownicza należeć miała do niezależnych sądów, a szeroko rozbudowany system kontroli administracji miał zapewnić praworządność działania wszystkich organów władzy wykonawczej, co gwarantował tradycyjnie wysoki poziom fachowy urzędników pruskich, a także rozkwit w Prusach nauki prawa administracyjnego6.

Parlament pruski dysponował jeszcze jedną i to niezwykle ważną kompetencją - prawem uchwalania budżetu. Kryzys polityczny, który wybuchł w 1862 roku właśnie o budżet, doprowadzilł do władzy na długie lata Bismarcka. To właśnie Otto von Bismarck - Schönhausen (1815-1898) stał się postacią, która obok Wielkiego Elektora i Fryderyka II wywarła szczególny wpływ na losy pruskie i ogólnoniemieckie. Stanisław Salmonowicz tak go charakteryzuje: ..Bismarck był przedstawicielem starego rodu junkierskiego, reprezentował twardy konserwatyzm pruski na równi z przywiązaniem do dynastii Hohenzollernów, dla której wierność stawiał ponad wszelkie inne zobowiązania, aktu konstytucji nie wyłączając. (...) Bismarck był przede wszystkim zwolennikiem utrzymania w granicach realnych możliwości dotychczasowego ustroju społeczno - politycznego Prus oraz zapewnienia im mocarstwowej pozycji w Niemczech i w świecie. Nieskory do nadmiernego ryzyka, daleki od emocji niemieckiego nacjonalizmu, postawił sobie jednak jako główny cel dalekosiężny przeprowadzenie takiej formy zjednoczenia Niemiec, która zapewniłaby pełną hegemonię pruską w dziele budowy Niemiec i która przebiegałaby w taki sposób, by to zjednoczenie nie naruszyło przywilejów rządzącej Prusami kasty junkiersko - militarnej.

Bismarck został premierem pruskim w 1862 roku i niemal natychmiast przystąpił do działań, zmierzających do wyeliminowania Austrii z rozgrywki o polityczne przywództwo w Niemczech. W 1866 roku zawarł tajną umowę z Włochami na wypadek wojny z Austrią, którą sam planował rozpocząć. Jako pretekst posłużył spór o Szlezwik - Holsztyn. Co ciekawe, większość krajów niemieckich opowiedziała się po stronie Austrii, w tym m.in. Bawaria, Wirtembergia, Saksonia, Badenia, Hesja. Niemieckie państwa i Włochy nie odegrały jednak niemal żadnej roli w wojnie. W decydującej bitwie pod Sadową (Königgrätz) w Czechach 3 czerwca 1866 roku armia pruska pokonała bezapelacyjnie wojska austriackie.

Najważniejszymi skutkami tej wojny były aneksja do Prus królestwa Hanoweru, części Hesji, księstwa Nassau, Wolnego Miasta Frankfurtu nad Menem oraz całego obszaru Szlezwika - Holsztynu.

Ponadto oficjalnie i formalnie rozwiązano Związek Niemiecki, a pod egidą Prus utworzony został Związek Północnoniemiecki, którego konstytucja weszła w życie i 1 lipca 1867 roku.

By to to państwo federacyjne, daleko bardziej jednolite i zintegrowane, niż Związek Niemiecki. Obejmowało 22 państwa; nie weszła doń oczywiście Austria i cztery państwa południowoniemieckie (Bawaria, Wirtembergia, Badenia i drugie księstwo Hesji). Władzę ustawodawczą sprawował Reichstag Związku Północnoniemieckiego, który także uchwalał budżet Związku. Jednolite ustawodawstwo Reichstagu zajmowało się sprawami komunikacji, polityki celnej i handlowej, miar, monety, poczty i telegrafu, kolei żelaznych, żeglugi i procesu cywilnego. Wszystkie kompetencje o charakterze międzynarodowym i wojskowym wykonywał de facto król pruski, bądź kanclerz związkowy, którym został Bismarck, piastując ten urząd obok urzędu premiera Prus.

W Związku Pólnocnoniemieckim obowiązywało prawo wyborcze najbardziej bodaj demokratyczne w porównaniu z ówczesnymi monarchiami parlamentarnymi w Europie. Ordynacja przyznawała prawa wyborcze wprawdzie tylko mężczyznom, ale wybory były w tym zakresie powszechne, równe, bezpośrednie i tajne. Prowadziło to do oczywistych napięć i rozdźwięków na styku z autorytarnym wszak systemem sprawowania władzy.

Przeszkodą na drodze do zjednoczenia Niemiec według koncepcji małych Niemiec pod egidą Prus była Francja, przez niemieckich nacjonalistów od dawna uznawana za wroga, który wielokrotnie ranił niemiecką dumę narodową w XVII, XVIII i XIX wieku. Bismarck doskonale zdawał sobie z tego sprawę i dążył do wojny z Francją, nawet nie starając się tego ukryć. Był przekonany, że ostateczne zjednoczenie Niemiec musi nastąpić za sprawą „krwi i żelaza", czyli po zwycięskiej wojnie z Francją, co uznał za najlepszy czynnik, cementujący nową wspólnotę, a zarazem umożliwiający Prusom osiągnięcie pełnej hegemonii w Niemczech. Tajne porozumienie wojskowe Prus z krajami południowoniemieckimi przewidywało, że w wypadku wojny armie tych krajów podporządkują się dowództwu pruskiemu.

W latach 1867-1870 Niemcy były już zatem gotowe do zjednoczenia pod pruskim przewodnictwem. Bismarck, zgodnie ze swymi metodami politycznymi, czekał tylko na dogodną międzynarodową okazję. Francja, zaniepokojona pow staniem Związku Północnoniemieckiego, prowadziła politykę nerwową i wyzywającą wobec niemieckich interesów, co rzecz jasna byto Bismarckowi na rękę.

Wreszcie, w związku z kandydaturą księcia Hohenzollerna - Sigmaringen na tron Hiszpanii, Bismarck zręcznie zaaranżował sytuację (tzw. depesza emska), którą sprowokował cesarza Ludwika Napoleona do wypowiedzenia Prusom wojny 19 lipca 1870 roku. Niemal wszyscy Niemcy i wszystkie kraje niemieckie stanęły po stronie Prus. Okazało się, że wojna z Francją jest powszechnie popierana. Nawet Karol Marks w odezwie Międzynarodówki podkreślał, że jest to wojna obronna ze strony Niemiec. Odżyły z ogromnym natężeniem wszystkie stare resentymenty antyfrancuskie i antynapoleońskie, tym bardziej łatwe do rozbudzenia, że przecież teraz przeciw Niemcom stał siostrzeniec Napoleona 1, Napoleon III. Niemcy zjednoczyli się w nienawiści do Francuzów. Winkler przytacza ówczesny wojenny wiersz, który to najdobitniej potwierdza:

To Niemcy zjednoczone!
Przez wieki upragnione
Wśród marzeń wybłagane.
Nocami wypłakane!
Złączone jednym losem
Mieczów francuskich ciosem.
Nasza walka na noże
Zwycięska będzie może
Kiedy krzykniemy społem
Precz z Napoleonem!

Te niemieckie marzenia rychło się ziściły. Znakomicie przygotowana armia pruska wraz ze swymi sojusznikami rozstrzygnęła wojnę w dwóch wielkich bitwach: pod Metz (14-18 lipca 1870) i pod Sedanem (2 września 1870), w których rozgromiła wojska francuskie.

W Sali Lustrzanej pałacu w Wersalu 18 stycznia 1871 roku. dokładnie w 170. rocznicę koronacji pierwszego króla pruskiego w Królewcu, co miało mieć i miało rangę symbolu, ogłoszono powstanie Cesarstwa Niemieckiego z Wilhelmem I Hohenzollernem jako cesarzem. Winkler tak opisuje radość Niemców na wieść o tych wydarzeniach: Entuzjazm tych, którzy przez dziesięciolecia pracowali dla jedności Niemiec, nie znał granic. 27 stycznia 1871 roku gdy dodatki nadzwyczajne do gazet donosiły o rychłej kapitulacji Paryża - pięćdziesięciotrzyletni narodowo-liberalny historyk boński Heinrich von Sybel w liście do żywiącego podobne przekonania i wykładającego w Karlsruhe historyka Hermanna Raumgartena wyznał, że płakał łzami radości: „Czym zasłużyliśmy na taką łaskę Boga, abyśmy mogli przeżywać tak wielkie i wspaniałe zdarzenia? I jak będziemy żyć potem? W tak nieskończonej wspaniałości spełniło się to, co stanowiło treść dwudziestoletnich życzeń i dążeń!”

Uczucia Polaków i to we wszystkich trzech zaborach - rosyjskim, pruskim i austriackim, były zgoła odmienne. Jedną z najbardziej poczytnych polskich powieści jest od ponad stu lat Lalka Bolesława Prusa. Jeden z jej bohaterów, Ignacy Rzecki, należał do tego samego pokolenia co autor cytowanego wyżej listu, w młodości uczestniczył w powstaniu węgierskim 1848/1849, a z przekonań był narodowym romantycznym rewolucjonistą, demokratą i liberałem, podobnie jak von Sybel. Ale Ignacy Rzecki zawsze był i pozostał wielbicielem Napoleona i Francji. Wierzył w Napoleonidów, którzy mieli przynieść wolność Polsce i innym zniewolonym narodom, bo wszak Prusy i Niemcy nie mogły Polakom w tym pomóc. Toteż, klęskę Francji i cesarza Napoleona III przeżywał jako tragedię osobistą i narodową, podobnie jak inni współcześni mu Polacy - demokraci i liberałowie.

Andrzej Szulczyński

 

Przypisy

1.  Maria Wawrykowa, Napoleon w oczach Niemców, [w:] Europa i świat w epoce napoleońskiej. Wiedza Powszechna. Warszawa 1988. 1 Przekład Maria Wawrykowa [w:] Wawrykowa, op. cit.

2.  Przekład Maria Wawrykowa [w:] ibidem.

3.  Szczaniecki, op. cit.

4.  Thomas Nipperdey, Rozważania o niemieckiej historii. Eseje, Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, Oficyna Wydawnicza VOLUMEN, Warszawa 1999.

5.  Czapliński. Galos. Korta, op. cit.

6.  Stanisław Salmonowicz, Prusy, dzieje państwa i społeczeństwa. Wydawnictwo „Książka i Wiedza”, Warszawa 2004.

Partnerzy

Logo PRwN

Logo forum

Logo ZDPN

Logo der SdpZ Grau

MSZ logo2

SWS logo

logo bez oka z napisem

Biuro Polonii

Konwent 1

 

© 2013 - 2017 Magazyn Polonia. All Rights Reserved. Designed By E-daron.eu

Please publish modules in offcanvas position.