DYSKRYMINACJA POLONII W NIEMCZECH

Drukuj

Rozmowa z Bartoszem Dudkiem

 Pytałem przedstawicieli niemieckich władz, dlaczego środki, przyznawane na Polo­nię niemiecką, nie są proporcjonalne do tych, jakie rząd polski przeznacza na mniejszość niemiecką w Polsce. Odpowiedź była taka, że oni nie znają tych liczb.
Bartosz Dudek, kierownik Polskiej Re­dakcji Deutsche Welle, jest zaniepokojony finansową dyskryminacją biura Polonii. Po­prosiliśmy go o naświetlenie problemu tej dyskryminacji dla portalu Stefczyk.Info.


Bartosz Dudek, kierownik Polskiej Re­dakcji Deutsche Welle

 Dwa miesiące temu w Deutsche Welle poruszyliście bardzo kry­tycznie sprawę finansowania przez niemieckie MSW biura Polonii. Sprawa jest ciągle otwarta?

Tak. Na początku chciałbym poczynić pewne wyjaśnienie. W Polsce jesteśmy określani jako rozgłośnia rządowa, a tymczasem Deutsche Welle jest rozgłośnią publiczną, należącą do sieci ARD. Jesteśmy niezależni od rządu i bronimy interesów Polaków w Niemczech. Rzeczywiście, dwa miesiące temu poruszyliśmy sprawę finansowania przez niemiecki MSW biura Polonii, a może raczej braku finansowania. Naszym zda­niem, rząd niemiecki nie wywiązuje się z ustaleń okrągłego stołu. W 2011 roku przedstawiciele rządu Niemiec i Polski, Polonii i mniejszości niemieckiej w Polsce podpisali deklaracje, na mocy której miało zostać utworzone biuro Polonii w Berlinie. To biuro miało reprezentować organizacje polskie w Niemczech, pomagać też tym organizacjom. Biuro powstało w 2012 roku. Dzisiaj sytuacja jest taka, że jest po­czątek sierpnia 2013, a pracownicy tego biura nie dostali ze środków rządu niemieckiego ani centa. Finansowanie biura to 50 tys. euro. Dla porównania - biuro duńskie dostaje sumę paru milionów euro. Strona niemiecka mówi, że Duńczycy są w dużej mierze finansowani przez landy, a nie z kasy federalnej. To wybieg, mający zniwelować tę ogromną dysproporcję w traktowaniu Polaków i Duńczyków. Mówimy o sumie 50 tys. euro, co dla takiego kraju, jak Niemcy, jest sumą śmieszną. Jest to niezrozumiałe, dlaczego rząd niemiecki, który deklaruje oficjalnie, że chce, aby takie biuro istniało, de facto uniemożliwia jego działanie?

Czy jest to świadoma polityka dyskryminacyjna?

Jak podejrzewam, przyczyna to blokada na poziomie urzędniczym. Co innego politycy, a co innego, gdy taka decyzja zostaje przekazana aparatowi urzędniczemu do realizacji. Tam są być może siły, które nie są zainteresowane, aby biuro działało. Z drugiej strony, dziwne to, gdy weźmie się pod uwagę, czym są procedury dla niemieckiej administracji. Temat ten rozpracowaliśmy dość dokładnie. To się wpisuje w politykę wobec mniejszości narodowych i grup etnicznych. Polacy nie są uznani za mniejszość narodową dlatego, że traktat polsko-niemiecki mówi o grupie osób, przyznających się do języka i kultury polskiej. To jest bardzo pojemne określenie. Ono zostało przyjęte w tym traktacie po to, aby nie wykluczać przesiedleńców, którzy wyjechali z Polski, podpierając się niemieckimi przodkami i otrzymali obywatelstwo niemieckie, ale czują się Polakami. Oficjalnie władze niemieckie zapewniają, że ci ludzie są Niemcami i nie mają nic wspólnego z Polską. To nie jest prawda. Wielu z nich wyjechało z Polski z powodów ekonomicznych. Jeśli się miało na utrzymaniu rodzinę z sześciorgiem dzieci, a w Polsce nie było szans na godne życie, to się szukało jakiś niemieckich przodków. Ale ci ludzie, znam to z mojego kręgu znajomych, czują się Polakami. Nie można ograniczać mniejszości polskiej tylko do ludzi z polskim obywatelstwem.

Status mniejszości narodowej jest gwarantowany przez różne­go rodzaju konwencje międzynarodowe i te konwencje nakładają obowiązek odpowiedniego finansowania na rządy. Nie są to zatem gesty dobrej woli, ale realizacja zobowiązań?

Oczywiście. Działalność biura to 50 tys. euro. Do tego dochodzi 30 tys. euro na funkcjonowanie portalu Polonii Niemieckiej. Są też osobne środki, trzeba to uczciwie powiedzieć, na projekty kulturalne Polonii. To jest 300 tys. euro, ale to pieniądze z innego ministerstwa. Od kilku miesięcy działa także Centrum Dokumentacji Polonii. Jest to projekt, który kosztuje 300 tys. euro. Jeśli policzymy to wszystko, to jest to około 700 tys. euro rocznie. Dla porównania: mniejszość duńska dysponuje sumą rzędu 12 milionów euro. Mamy dysproporcje. Pytałem przedstawicieli niemieckich władz, dlaczego środki, przyznawane na Polonię niemiecką, nie są proporcjonalne do tych, jakie rząd polski przeznacza na mniejszość niemiecką w Polsce. Odpowiedź była taka, że oni nie znają tych liczb, ponieważ rząd polski nigdy nie zakomunikował im, ile wydaje na mniejszość niemiecką. Powie­działem, że można usiąść do komputera, wpisać hasło w google'a i będzie się wiedziało. Jednak wielu niemieckim urzędnikom bardzo wygodnie jest właśnie tak argumentować i funkcjonować.

Rozmawiał: mm

Źródło: www.stefczyk.pl. Więcej: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie