1 listopada. Święto Zmarłych. Wielu z nas wyrusza w drogę, aby odwiedzić groby rodziny, znajomych, przyjaciół. Ten jeden jedyny raz w roku wyruszamy w podróż do przeszłości. Zapalamy znicze, kładziemy na grobach wiązanki kwiatów, wspominamy, rozpamiętujemy, modlimy się, rozmawiamy z duchami. Nie ma znaczenia jakiej jesteśmy narodowości, jaki mamy kolor skóry, czy wreszcie jaką religię wyznajemy i w jakiego boga wierzymy. Pamięć o zmarłych jest w każdym z nas.
Chwila zadumy tylko raz w roku, właśnie 1 listopada, zatrzymujemy się na chwilę. Staramy się znaleźć czas, aby odwiedzić bliskich na cmentarzach. Zapalić świeczkę, położyć chryzantemę. Zadumać się nad grobami, powspominać losy i dzieje zmarłych.
Trzeba pamiętać - pamięć o zmarłych jest bardzo ważna. Nie można się od niej tak po prostu odciąć. To cząstka naszego życia. Ktoś był przed nami, tworzył dzieje, historię, los różnie się z nim obchodził. Ten ktoś był naszym ojcem, wujkiem, matką, bratem. Miał jakieś znaczenie w naszym życiu. Poza tym ludzie od wieków czcili pamięć o bliskich, którzy odeszli. Wspominali ich i odwiedzali na cmentarzach. Śmierć jest wśród nas i zawsze będzie. Jesteśmy tacy sami, jak nasi bliscy, których już nie ma. Nas też kiedyś zabraknie.
Grupa Polaków w Berlinie każdego roku odwiedza grób profesora Aleksandra Brückner nazywanego "ojcem polonistyki". Filolog i slawista, historyk literatury i kultury polskiej, twórca katedry slawistyki na uniwersytecie w Berlinie zmarł i został pochowany w tym mieście w 1939 r.
"Od lat w kilka osób odwiedza grób profesora, który znajduje się na cmentarzu obecnie likwidowanym. Jeśli nie podejmie się żadnych kroków - może zostać zrównany z ziemią. Co na to polski MSZ?
