WOŚP ZAGRAŁA W BERLINIE

Drukuj

WOSP2016 fot.1“Psy szczekają karawana jedzie dalej” - tak brzmi napis na koszulce, którą wylicytowałam w niedzielę 10 stycznia podczas finału WOŚP. Ile osób, tyle opinii o Orkiestrze. Osobiście wierzę, że pomaga ona potrzebującym. Przekonuje mnie o tym ilość serduszek w polskich szpitalach.

Wraz z dużą częścią berlińskiej Polonii wsparliśmy Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy podczas 24. już finału zatytułowanego “Mierzymy wysoko”. Pomogliśmy nie tylko chorym dzieciom, ale i starszym osobom, na których godną opiekę “grała” Orkiestra.

Drugi rok miałam przyjemność organizować zajęcia dla najmłodszych uczestników zbiórki - o poprzednim pisałam tutaj. Dzieci mogły zagrać w polskie gry edukacyjne a także stworzyć laurki, maski, czy kolorowe talerzyki i wazony. Na sali zaroiło się od zwierzątek, gdyż wielu milusińskich wyszło z goszczącej nas "Pierogarni" z pomalowanymi buziami i rączkami. Odwiedziły nas media - TVP Berlin oraz Funkhaus Europa.

Wiele dziecięcych laurek zostało zlicytowanych (czasem nawet za kilkanaście euro!) a cały dochód wędrował oczywiście do puszki WOŚP.

Wieczorna część finału nie miała ograniczenia wiekowego. :) Przez kilka godzin spędzonych w “LaLuz” mieliśmy okazję posłuchać wielu występów artystycznych. Zagrali dla nas między innymi “Pierogarnia Session Band” (usłyszeliśmy m.in. moje ulubione “I feel good” Jamesa Browna), “Wojtek Sowiński i Przyjaciele” a także olsztyński zespół “Czerwony Tulipan”. Gwiazda wieczoru zaprezentowała nie tylko utwory muzyczne, ale i wielokrotnie rozbawiła publiczność recytacją wierszy. Zresztą sami posłuchajcie tutaj. Tak, to jest “Lokomotywa”. Nie, nie jest po polsku.

O godz. 20 udaliśmy się przed klub i puściliśmy światełko do Nieba. Uwielbiam ten moment, kiedy można popatrzeć na palące się jasno zimne ognie i poczuć bijące od innych uczestników ciepło i radość wspólnego pomagania.

Stałym punktem finałów WOŚP są licytacje. W tym roku oprócz standardowych gadżetów z czerwonym serduszkiem i podarunków od wspierających Orkiestrę osób, można było wylicytować cenne serduszko o próbie 925, ufundowane przez Zakład Złotniczy  S.C Gudera Matczak Rogoziewicz z Grudziądza. Srebrną zawieszkę za aż 300 euro nabył pan Jan. Kiedy podziękowałam Mu za wsparcie idei, powiedział mi mądre słowa “trumna nie ma kieszeni”.

 

Gosia Ciesla foto

www.polkaobserwujeberlin.tumblr.com