Berlin

MEMENTO NA 13. GRUDNIA

To data, którą z jednej strony chciałoby się zapomnieć raz na zawsze, a drugiej nie wolno - nie wolno zapomnieć zbrodniczego aktu na własnym narodzie! Należy pamiętać jako memento! Nie da się zapomnieć gwałtu na rodakach, do­konanego przez pseudopatriotów, któ­rzy zamiast języka dialogu zastosowali działa gotowe do strzelania. Najboleśniej skutki stanu wojennego odczuli ci, którzy byli wówczas w Polsce - internowani, uwięzieni, ukrywający się, ich rodziny, przyjaciele, osoby wspomagające, ci, którzy przejęli zadania tych, co zniknęli. W gruncie rzeczy niemal cały kraj. Ale nie zapominajmy, że równie boleśnie odczuli to również ci, którzy w tym czasie znajdowali się poza granicami kraju, oni bowiem zostali całkowicie odcięci od rodziny i swojego środowiska, przymusowa emigracja częściej była poniewierką po nieznanym obcym kraju niż radosnym dorabianiem się na Zachodzie. Wygnanie, wzorzec stosowany w każdym reżimie, od starożytności. Upokorzeń i krzywd, jakich doznali Polacy, nie zapomina się, zbyt głęboki był szok, a jego skutki pozostały po dzień dzisiejszy. Toteż słuszne wydaje się uczczenie tego dnia - po to, by to przypomnienie było jak memento dla polityków, zwłasz­cza w kontekście aktualnych wydarzeń na Ukrainie i śmierci Nelsona Mandeli, symbolu pokojowej rewolucji w RPA.

FESTYN Z OKAZJI DNIA POLONII


W Berlinie już po raz drugi zorganizowane zosta­ły uroczyste obchody Dnia Polonii - miały charakter festynu, co jest chyba najbardziej ulubioną formą świętowania każdej narodowej rocznicy w Niem­czech. I każdej innej okazji też, a mieszkający tu Po­lacy z wyraźną przyjemnością przejęli ten zwyczaj. Organizacji Dnia Polonii i Polaków za Granicą po raz pierwszy w zeszłym roku podjęła się Polska Rada Związek Krajowy w Berlinie. W tym roku można już chyba mówić o tradycji. Zostaliśmy zaproszeni na plenerowy Festyn Polonijny i dodaj­my od razu - nie było to łatwe przedsięwzięcie. Ale przewodniczący Rady, Ferdynand Domaradzki, najwyraźniej lubi trudne zadania - trze­ba też przyznać, że wykazał ogromną determinację i zaangażowanie. Wspomagali go oczywiście inni działacze Rady i przedstawiciele Biura Polonii, a także konsul Mariusz Skórki. Niestety, trzeba tu dodać niemi­łe słówko „były", a mianowicie - były konsul. Wielce żałujemy, że pan Skórko odchodzi, bo Polonia berlińska ma mu wiele do zawdzięczenia, zwłaszcza w zakresie działań integracyjnych, tak wewnątrz-polonijnych, jak i w odniesieniu do środowisk niemieckich.