To data, którą z jednej strony chciałoby się zapomnieć raz na zawsze, a drugiej nie wolno - nie wolno zapomnieć zbrodniczego aktu na własnym narodzie! Należy pamiętać jako memento! Nie da się zapomnieć gwałtu na rodakach, dokonanego przez pseudopatriotów, którzy zamiast języka dialogu zastosowali działa gotowe do strzelania. Najboleśniej skutki stanu wojennego odczuli ci, którzy byli wówczas w Polsce - internowani, uwięzieni, ukrywający się, ich rodziny, przyjaciele, osoby wspomagające, ci, którzy przejęli zadania tych, co zniknęli. W gruncie rzeczy niemal cały kraj. Ale nie zapominajmy, że równie boleśnie odczuli to również ci, którzy w tym czasie znajdowali się poza granicami kraju, oni bowiem zostali całkowicie odcięci od rodziny i swojego środowiska, przymusowa emigracja częściej była poniewierką po nieznanym obcym kraju niż radosnym dorabianiem się na Zachodzie. Wygnanie, wzorzec stosowany w każdym reżimie, od starożytności. Upokorzeń i krzywd, jakich doznali Polacy, nie zapomina się, zbyt głęboki był szok, a jego skutki pozostały po dzień dzisiejszy. Toteż słuszne wydaje się uczczenie tego dnia - po to, by to przypomnienie było jak memento dla polityków, zwłaszcza w kontekście aktualnych wydarzeń na Ukrainie i śmierci Nelsona Mandeli, symbolu pokojowej rewolucji w RPA.
Berlin
W Berlinie już po raz drugi zorganizowane zostały uroczyste obchody Dnia Polonii - miały charakter festynu, co jest chyba najbardziej ulubioną formą świętowania każdej narodowej rocznicy w Niemczech. I każdej innej okazji też, a mieszkający tu Polacy z wyraźną przyjemnością przejęli ten zwyczaj. Organizacji Dnia Polonii i Polaków za Granicą po raz pierwszy w zeszłym roku podjęła się Polska Rada Związek Krajowy w Berlinie. W tym roku można już chyba mówić o tradycji. Zostaliśmy zaproszeni na plenerowy Festyn Polonijny i dodajmy od razu - nie było to łatwe przedsięwzięcie. Ale przewodniczący Rady, Ferdynand Domaradzki, najwyraźniej lubi trudne zadania - trzeba też przyznać, że wykazał ogromną determinację i zaangażowanie. Wspomagali go oczywiście inni działacze Rady i przedstawiciele Biura Polonii, a także konsul Mariusz Skórki. Niestety, trzeba tu dodać niemiłe słówko „były", a mianowicie - były konsul. Wielce żałujemy, że pan Skórko odchodzi, bo Polonia berlińska ma mu wiele do zawdzięczenia, zwłaszcza w zakresie działań integracyjnych, tak wewnątrz-polonijnych, jak i w odniesieniu do środowisk niemieckich.