Hamburg

WYDARZENIA KULTURALNE, PATRIOTYCZNE… WSPÓLNE POLSKO-NIEMIECKI

 Hannover2016

 

Wszelkiego rodzaju imprez nie brakuje nad Łabą i tutejsza Polonia spotyka się regularnie doświadczając pożytecznych wrażeń i satysfakcji. Każdy odnajduje to, co go interesuje, a wszyscy utwierdzają się w przekonaniu, że poza granicami można i należy promować nasze najlepsze, rodzime, polskie osiągnięcia. Podobnie jak w poprzednich latach w październiku 2016 roku w ramach Spotkań Polsko-Niemieckich odbył się konkurs muzyczny Młode talenty – muzyka polska, adresowany do młodych muzyków w wieku 8-19 lat, którzy wykonują dzieła czołowych polskich kompozytorów. Tegoroczny koncert laureatów odbył się 8 października w Miralles Saal Staatliche Jugendmusikschule Hamburg.

W jury konkursu zasiadali: Mariola Rutschka, Ewelina Nowicka, Waldemar Saez Eggers. Na fortepianie akompaniowała młodym artystom pani Anna Dolska.Cudownym uwiecznieniem dzieła był koncert laureatów. Ich występom towarzyszyła orkiestra smyczkowa „Jugend Streicher Forum” pod dyrekcją Tomasza Łukasiewicza. Trzeba przyznać, że konkurs cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Wielu młodych Polaków uczy się z pasją i powodzeniem gry na instrumentach i oczywiście doskonale wykonuje utwory polskiej muzyki poważnej. Przy okazji propaguje naszych mistrzów i utwierdza w przekonaniu, jak wspaniałe są owoce polskiej kultury w tej dziedzinie. Niemcy rozkochani w muzyce doceniają je i nabierają coraz większej życzliwości i uznania dla sąsiedzkich dokonań, starań i pomysłów. Z chęcią nawiązują przyjaźnie i wyrażają gotowość współpracy. Pojednanie stało się faktem, będącym przykładem dla świata!

W TEJ MUZYCE JEST WIECZNA MŁODOŚĆ

Nalepa Piotr

Piotr Nalepa

 

To był prawdziwy „wielki ogień” – doskonała muzyka i wspaniali wykonawcy. „Każdy z obecnych na koncercie powrócił myślami do lat młodości, do dobrze znanych tekstów i melodii” – powiedział po występie Piotra Nalepy doktor Marek Szczerbień z Neumuenster. „Takie imprezy są potrzebne, one tworzą niezapomniane nastroje, przypominają osiągnięcia naszych muzyków rockowych, są jak kartki z pamiętnika; wzruszają, zastanawiają i porywają nas” – dodała Grażyna Heisler, polska pływaczka, zdobywczyni medali na ostatniej Olimpiadzie Polonijnej.

25. ROCZNICA SIERPNIA 1980. BOHATEROWIE SĄ WŚRÓD NAS

K4.17.01 Ratajczak fot.1 W 90-letniej niemal historii Gdyni było sporo przykładów patrioty­zmu i umiłowania wolności. Od początków istnienia miasta wyzwalało się wśród kaszubskiej ludności i przybyszy swoiste poczucie dumy, wyrosłe z wysiłku i pracy, z wiary w moc niepodległej ojczyzny, która po 123 latach niewoli odzyskała morską granicę. Pracowitość i honor nada­wały sens życiu gdynian nawet w momentach tragicznych, wojennych.

W ponurych latach komunizmu, gdy utracono nadzieję na poprawę bytu, na poszanowanie i godność, gdy przelała się czara upokorzeń, a zakłamanie i ignorancja władz sięgnęły zenitu, portowa Gdynia, słynąca z wielu zakładów i stoczni, nie wytrzymała. W przedświąteczny czas roku 1970 na jej ulicach rozlała się krew. To już 45 lat od wydarzeń, które na­zwać winniśmy Gdyńskim Powstaniem Grudniowym. Ono właśnie było zaczynem dążeń niepodległościowych i wiodło przez 10 lat ku „Solidar­ności”, ku zwycięstwu, które odmieniło oblicze Polski. Jego bohaterowie dali dowód męstwa i nieugiętej, przeciwnej reżimowi postawy. Zasługują na najwyższe uznanie. W Kilonii, w Niemczech, znany jest jeden z uczest­ników tamtych, historycznych wypadków - pan Waldemar Malinowski. On wszystko przeżył, zapisał i zapamiętał. Dla niego to wcale nie tak odległa historia, lecz wspomnienie smutne, bolesne, które powraca raz po raz. To także przemyślenia nad sensem bohaterstwa, nauką płynącą z historii, nad sprawiedliwością ludzką i boską. Nie kryje, że ogarniają go niekiedy gorycz, zwątpie­nie, smutek, a na­wet irytacja. Jakże inaczej mówić o ludziach zasłużo­nych, lecz w Polsce zapomnianych? Jak przybliżyć ich sylwetki młodemu pokoleniu, które ma uczyć się praw­dy i waleczności w obliczu zagrożeń? Jakimi słowami opisać po latach osamotnienie i żal najdzielniejszych?

 

 Foto: upamiętnienie Powstania Grudniowego w Gdyni (2014 r.)

UCZTA TO NAD UCZTAMI!


Mówią hamburczycy i każdego roku śledzą w prasie komentarze na temat tradycyjnego „Matthiae Mahl", który odbywa się zawsze w lutym w balowej sali hamburskiego Ratusza. Od ponad 650 lat przed dniem imienin Macieja, które przypadają 24 lutego, wydawane jest przez nadburmistrza hanzeatyckiej metropolii niezwykle eleganckie przyjęcie dla najbardziej zacnych, znanych i szanowanych osób ze świata polityki, gospodarki, kultury, także przedstawicieli Kościoła i wojska. Data tej uroczystości nie jest przypadkowa.

W średniowieczu dzień 24 lutego uważany był za początek wiosny i kolejnego roku handlowego. Wybierano w nim nowego burmistrza, wyznaczano zadania senatorom, przepowiadano pogodę, przyjmowano nową służbę i radowano się tym, co zaplanowano. Bogaci patrycjusze pragnęli uczcić te znaczące dla miasta wydarzenia i nie szczędzili złota, ani dukatów na wytworne przyjęcie. Był czas, że obyczaj zawieszono. Przez dwa stulecia (1724-1924) nie praktykowano go. Wreszcie uznano, że tak być nie może, bo zasługi mieszkańców, sława grodu, piękno odbudowanego po pożarze miasta, zwłaszcza nowego Ratusza, są tak znaczące, że godne zaszczytów i uczt. Wznowiono więc „Matthiae Mahl". I odtąd kultywowana trwa ta wspaniała, iście królewska impreza, o której zawsze w świecie głośno. Hamburski Ratusz w neorenesansowym stylu, ze swą na 111 metrów długą fasadą i 647 pomieszczeniami wewnątrz, to rzeczywiście obiekt godny najwyższego uznania i dumy. Jego sala balowa, miejsce, w którym odbywa się owa lutowa uczta nad ucztami, zachwyca wyszukanym i doniosłym w swej wymowie pięknem, przy tym i niebywałą elegancją. Ma ona 46 metrów długości, 18 szerokości i aż 15 metrów wysokości. Oświetlają ją trzy żyrandole z 278 lampkami o wadze 1,7 tony, a zdobi jej ściany pięć pokaźnych malowideł Hugo Vogla. Przedstawiają one w zarysie historię Hamburga.

JESTEM Z GDAŃSKA

Kochać swoje miasto, spotykać się, promować i sławić je w świecie. Dla gdańszczan, zamieszkałych w Niemczech - w Hamburgu, Bremie, Lubece zwłaszcza, to niejako zaszczyt i misja, którą wypełnia się z. dumą i satysfakcją. Na słowa: „Jestem z Gdańska" reagują tu wszyscy przy jaź­nie i serdecznie. I to nie tylko dlatego, że Gdańsk to koleb­ka narodzin „Solidarności" i początku wielu europejskich przemian, ale dlatego, że jego historia połączyła na­rody we wspólnych gospo­darczych przedsięwzięciach i współpracy. Światowy Zjazd Gdańszczan, który odbył się pod koniec lipca w Hambur­gu, był doskonalą okazją do spotkania nas wszystkich, którzy rozjechaliśmy się po świecie. Okazuje się, że nosi­my w sercach wspomnienia, radujemy się dzisiejszym wizerunkiem miasta, chętnie sięgamy w przeszłość. Dzieje naszego hanzeatyckiego grodu dowodzą, że przyjazne, a nawet serdeczne kontakty, wspólne interesy z wzajemnym poszanowaniem i tolerancją, łączą ludzi i sprzyjają rozwojowi gospodarczemu, kulturalnemu i naukowemu. Naj­lepszym przykładem są znani gdańszczanie, których nazwiska na trwale wpisały się w dzieje Europy- i dodają splendoru nadbałtyckiej metropolii u ujścia Wisły. Są w tym gronie: niezwykle ceniony w Niemczech grafik i rysownik Daniel Chodowiecki, wynalazca i konstruktor termometru, barometru i aerometru Daniel Gabriel Fahrenheit, fizyk Daniel Gralath. astronom Jan Heweliusz, doskonały malarz Anton Moeller, związany z Gdańskiem i Hamburgiem światowej sławy filozof Arthur Schopenhauer i oczywiście Guenter Grass, który -jak mówi - uznaje za swoją „ojczyznę domową" ziemię gdańską, z jej tradycją niemiecką, polską, kaszubską, żydowską i holenderską.