flahapl Polska Flag of Germany.svgDeutschland 
  • IMG_0182_new.JPG
  • prezydent.jpg
  • Szydlo_new.jpg
  • U4prezydenta.jpg

NADBAŁTYCKA, PARTNERSKA, POLONIJNA: KILONIA W TRZECH ODSŁONACH

Sława Ratajczak

Miasto, które choć nie może poszczycić się wieloma zabytkami, budzi jednak zainteresowanie turystów i sympatię Polaków. Położone nad Fiordem Kilońskim, otoczone pełnymi uroku plażami, ma jedną z najpiękniejszych i największych przystani jachtowych. Tu właśnie odbyły się w 1936 roku Żeglarskie Igrzyska Olimpijskie, na których gościł honorowo SY „Dar Pomorza", dowodzony przez kapi­tana Konstantego Maciejewicza i tu niejednokrotnie polscy żeglarze i ich jednostki triumfowali swe małe i wielkie zwycięstwa. Do historii przeszedł wyczyn młodego kapitana Tadeusza Prochitki (pilota Chorągwi Harcerskiej w Wolnym Mieście Gdańsku), który wystartował w 1936 roku w docelo­wych regatach jachtów turystycznych z Sopotu do Kilonii na „Korsarzu", należącym do Polskiego Klubu Morskiego. Polakowi przypadło główne trofeum regat - drogocenny „Kronenkompass", z wykonaną w złocie i pla­tynie, do tego ozdobioną brylantami różą wiatrów. Choć losy tejże nagrody pozostają niewyjaśnione i zagadkowe, jak dzieje Bursztynowej Komnaty, to przyznać trzeba, że zwycięstwo Prochitki było głośne i niekwestionowane.

 

Nic dziwnego, że w 1972 roku nadeszło z Kilonii do Gdańska zapro­szenie na wielkie regaty dla triumfatora sprzed 36 lat. Do Kilonii zawitał wówczas ponownie także „Dar Pomorza", dowodzony tym razem przez kapitana Kazimierza Jurkiewicza. Nasz zwycięzca regat Operacji „Żagiel 72" poprowadził wielką paradę żeglarską - armadę najlepszych po Zatoce Kilońskiej, a kierował nią z pokładu szkolnej fregaty komandor Grewille Howard i kpt ż.w. Hans Engel, reprezentant STA w Republice Federalnej Niemiec. Nadburmistrz Kilonii Guenther Bantzer, nie ukrywał swej sympatii dla zwycięskiej polskiej załogi i jej kapitana (pokonaliśmy Gorch Focka!). W regatach samotnych startowali wówczas Krzysztof Baranowski na „Polonezie", Zbigniew Puchalski - na „ Mirandzie" i Teresa Remiszewska - na „Komodorze". Polskie jachty wraz z ich załogami były w Kilonii od lat dobrze znane, podziwiane i serdecznie witane. Są tacy, co do dziś wspominają zwycięstwo Zygfryda Perlickiego, który na jachcie „Kapitan" zdobył jako pierwszy cudzoziemiec „Puchar Bałtyku" w 1957 roku, po­zostawiając za sobą 66 jachtów (na trasie z Kilonii do wyspy Fehmarn). Sukces ten powtórzył także w 1958 roku i to stanowiło niemałą sensację. W Kilonii cumowały na przestrzeni lat SY „Dar Młodzieży", SY „Pogoria", SY „Generał Zaruski", SY „Iskra", „ Zawisza Czarny" i wiele naszych żaglowców, jachtów i żaglówek, a także okręty Polskiej Marynarki Wojennej.

W pamięci kilończyków zapisała się wizyta STS „Fryderyk Chopin" w lipcu 2010. Wizyta, promująca w ciekawy sposób nasz kraj. To wtedy ówczesny minister-prezydent Szlezwiku Holsztyna Harry Carstensen powiedział: „ Bałtyk jest centralnym akwenem morskim w UE. Współ­pracując w tym regionie, możemy stworzyć przeciwwagę dla krajów południa Europy i powinniśmy to czynić, bo łączą nas wspólne interesy". Taki sam pogląd wyraziła w swym przemówieniu w Hamburgu na tegorocznej uroczystości naszego Święta Niepodległości, 11 listopada, senator Jutta Blankaut. Nie ulega wątpliwości, że współpraca państw nadbałtyckich jest konieczna i zapewnić może niewymierne korzyści polityczne, gospodarcze, kulturalne.

Jeśli chodzi o Kilonię, to przyznać trzeba, że szczególnie bliska jest siostrzanej - Gdyni. Podstawą partnerstwa obu miast jest Porozumienie ramowe, podpisane 25 czerwca 1985, przewidujące współpracę w za­kresie - między innymi służby zdrowia i opieki społecznej, gospodarki komunalnej, budownictwa, kultury, sportu i turystyki. Współdziałanie z Kilonią nawiązały: gdyński Szpital im. PCK w Redłowie, Instytut Medycyny Tropikalnej, Zespół Szkół Chłodniczych i Elektronicznych, Izba Handlowa i Towarzystwo Polsko-Niemieckie.

Współpraca przebiega pomyślnie i w 1995 Gdynia otrzymała wraz z Kilonią, Plymouth i Aalborgiem nagrodę Komisji Europejskiej „Złote Gwiazdy Partnerstwa". Gdynia i Kilonia dostały też nagrodę Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Federalnej Niemiec za wzorowe partnerstwo. Uroczyste jej wręczenie odbyło się 29 listopada 2010 roku w Ambasadzie RP w Berlinie. Partnerskie działania opierają się na wzajemnych spotkaniach, a te - jak wiadomo - przełamują stereotypy i zawiązują przyjaźnie. To ludzie tworzą klimaty, sprzyjające porozumieniu, poznaniu i budowaniu postaw współpracy. Zwłaszcza ludzie młodzi, którzy podobne mają zaintereso­wania, cele i marzenia - i wierzą, że od nich zależy przyszłość Europy. Gdynianie i kilończycy spotykają się na wspólnych festynach w gdyń­skim Parku Kilońskim i na corocznych, czerwcowych „Kieler Woche". Wiele polsko-niemieckich przyjaźni zawiązało się również na kilońskim Christian Albrecht Uniwersytecie, którego początki sięgają roku 1665. Bardzo dobra ta uczelnia wydała doskonałych naukowców, zwłaszcza w dziedzinie medycyny. Liczni jej absolwenci cieszą się uznaniem w niemieckich, polskich i zagranicznych klinikach. W ostatnim zwłaszcza czasie studiuje w niej wielu Polaków. To już piąte pokolenie polskich emigrantów mieszka w Kilonii. A jakże wielu naszych rodaków przybyło tu w latach osiemdziesiątych z falą emigracji „posolidarnościowej"! Nic dziwnego, że jest nas tam około 20 tysięcy! Kilonia zawsze przyciągała. Ludzie morza - ze Szczecina, Trójmiasta i jego portów, z firm żeglugowych, stoczni i przedsiębiorstw morskich wierzyli, że odnajdą tu pracę, poprawią byt, osiągną stabilizację materialną. Doprawdy, przybywali tu ci, którzy nie bali się wyzwań, którzy przy całym ryzyku podejmowanych w trudnych czasach decyzji, nie utracili honoru i poczucia przynależności do Polski. Do takich należy Waldemar Malinowski - uczestnik gdyńskich wydarzeń grudniowych 1970 roku, odważny, niestrudzony od lat w działaniu na rzecz Polonii, założyciel Towarzystwa Krzewienia Kultu­ry Polskiej T.z. POLONUS, prezes Stowarzyszenia Szkolnego SAWA T.z. Słynie z zaangażowania w sprawy środowiska i dobroczynnych, wspaniałych gestów dla rodzimej Gdyni. Przy tym niebywały to znawca naszej polskiej, morskiej historii, a i losów kilońskiej emigracji także.

Ta - jak wiadomo - ma swe początki w latach osiemdziesiątych XIX wieku. To w czasach Bismarcka, gdy rodziła się niemiecka potęga morska, mająca wspierać imperialne interesy cesarstwa, hamburski kupiec i armator Hermann Dahlstroem i marszałek Helmut Karl von Moltke sugerowali budowę kanału, łączącego Bałtyk z Morzem Północnym; kanału, który skracałby znacznie żeglugę dalekomorską. Do budowy Kaiser - Wilhelm Kanal, a trwała ona osiem lat (1887-1895), przybyło około dwóch tysięcy Polaków z Zaboru Pruskiego - z Pomorza, Kujaw, Poznańskiego i Śląska. Ich sytuacja przypominała tę, jakiej doświadczyli emigranci na hambur­skim Wilhelmsburgu. Słabo opłacani, nadmiernie eksploatowani, przeży­wali dramaty i nieustanne konflikty z pracodawcami. Organizowali się, by umocnić w sobie poczucie godności i narodowej tożsamości. by nie dać się całkowicie zasymilować. Wielu należało do Związku Polaków w Niemczech. Zabiegali o powstanie swojej, katolickiej świątyni, o polskiego duchownego, o możliwość spotkań i zrzeszeń, a także o naukę języka polskiego. Polscy emigranci ze Związku Polaków, któremu przewodził Mak­symilian Zaworski, przyczynili się do wybudowania w 1893 w centrum miasta, przy Ratuszu, kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja. Umieścili w nim obraz matki Boskiej Częstochowskiej z polskim napisem: Za staraniem Polaków z Kilonii 1905r. - Matko Boska módl się za nami. Los Polaków nie był łatwy, ale radzili sobie jak mogli, podejmowali pracę w fabrykach, w stoczni i porcie, w gospodarstwach rolnych Szle­zwiku Holsztyna. Nieliczni powrócili do Polski po odzyskaniu przez nią niepodległości. Postanowienia Traktatu Wersalskiego dawały prawo wyboru przyszłej przynależności państwowej i możliwości przesiedlenia się. Znaczna część emigrantów wolała pozostać na miejscu, bo miała pracę, mieszkania, zobowiązania wobec najbliższych. Młodzi, samotni i odważni, powrócili do kraju, do budującej się Gdyni i nowo powsta­jących ośrodków rodzącego się przemysłu.

W Niemczech nastał wkrótce okres terroru, bezprawia i zaplanowanej walki z przejawami zorganizowanego życia polonijnego. Wielu naszych utraciło w tych okrutnych latach życie. W Kilonii i Szlezwiku Holsztynie powstały po 1939 roku obozy pracy przymusowej, do których zwożono licznie Polaków. Pozostałością po tych mrocznych czasach są mogiły na cmentarzach Eichhof i Nordfriedhof, nad którymi opiekę sprawują Volksbund Deutsche Kriegsgraeberfuersorge eV Landesverband Kiel, Polonia, Polska Misja Katolicka i Konsulat Generalny w Hamburgu. O tym także się pamięta, nie rozpamiętuje, bo celem Polaków i Niemców pojednanie i współpraca. Waldemar Malinowski, który w Kilonii ma liczną rzeszę niemieckich przyjaciół, wspomina wciąż pastora Gerharda Richtera z Dankeskirche w Holtenau przy Kanale Kilońskim. Tenże duchowny (wykształcony w Warszawie), od wczesnych lat powojennych czynił wiele dla wzajem­nego, chrześcijańskiego porozumienia obu naszych narodów. O to porozumienie należy nieustannie zabiegać i idąc za przykładem aktywnych, pomysłowych i rozważnych, tworzyć sprzyjające układy i sytuacje, uczestniczyć w spotkaniach, wnosić nowe koncepcje działań, odpowiednie na miarę potrzeb i czasów. Niestety, Polonia w ostatnich latach ostudziła swą aktywność, a młodzi jeszcze nie przejęli tej idei i potrzeby działania, która nie tylko uszlachetnia, ale i satysfakcjonuje. Niemieckie społeczeństwo otwiera się coraz bardziej na Polskę i z po­dziwem śledzi nasze osiągnięcia w wielu dziedzinach gospodarki. Tym bardziej potrzeba organizować wspólne akcje, projekty, interesujące młodzieżowe inicjatywy - takie, jak choćby kilońskie zawody młodych żeglarzy „Optymist", czy regaty „Goldener Opti". Pomysłów jest zapewne wiele, tylko czy chęci wystarczy? A może posłuchać należy w zgodzie i skupieniu tego, co mają do powiedzenia sprawdzeni i poważani działacze życia polonijnego?

Waldemar Malinowski twierdzi, że przy lepszym wsparciu polskich władz, urzędów i instytucji (niemieckich także) możliwa jest poprawa kondycji naszych organizacji polonijnych w tym kraju, bowiem chęci do działania nie brakuje. Za przykład stawia Kilonię i Gdynię - dwa nadbałtyckie miasta, które związały się przymierzem, trwalszym niż tylko pisemne deklaracje i programy. Odwiedzając zatem Gdynię, pamiętajmy o Kilonii, a w Kilonii propagujmy naszą zdumiewająco nowoczesną, wciąż zmieniającą swe oblicze, zamożną Gdynię.

Partnerzy

Logo PRwN

Logo forum

Logo ZDPN

Logo der SdpZ Grau

MSZ logo2

SWS logo

logo bez oka z napisem

Biuro Polonii

Konwent 1

 

© 2013 - 2017 Magazyn Polonia. All Rights Reserved. Designed By E-daron.eu

Please publish modules in offcanvas position.