ZNAKOMITY FESTIWAL

Drukuj


 IV Polski Festiwal w Hamburgu przyniósł wiele radości i uznania zarówno środowiskom polonijnym, jak i jego niemieckim uczestnikom. Przez dwa dni: 28 i 29 czerwca, piękny, ponad stuletni gmach Museum für Völkerkunde przy Rolhcbaumchausscc rozbrzmiewał muzyką doskonałych polskich wykonawców. To staraniem Anety Barcik, młodej, utalentowanej polskiej piosenkarki, przy zaangażowaniu Konsulatu Rzeczy pospolitej Polskiej w Hamburgu z konsulem Markiem Sorgo- wickim, wsparciu Ministerstwa Kultury- i Dziedzictwa Narodowego i z udziałem licznej grupy Deutsch Polnische Gesellschaft Hamburg impreza ta została zrealizowana z sukcesem.

 

Polonezem, który poprowadził Hartwig Zillmer z Anetą Barcik, rozpoczęto niedzielne polskie świętowanie. Z kurtuazją i satysfakcją konsul Marek Sorgowicki witał obecnych, podkreślając znaczenie festiwalu w upowszechnianiu wiedzy o nas, mieszkających zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Jakże to ważne i jak bardzo budujące w czasach przenikania się kultur, poszukiwania nowości i głębszego poznawania się. Dla wielu przybyłych na tę „polską prezentację" było to rzeczywiście duże przeżycie i okazja do sympatycznych polsko-niemieckich rozmów. Urzekała na wskroś polska, serdeczna atmosfera.

 

Wysłuchano nie tylko pięknej muzyki (odbył się też koncert fortepianowy Artema Yasynskyyego i obecny był profesor Hubert Rutkowski z Hochschule für Musik und Theater Hamburg - organizator konkursów pianistycznych), zachwycano się recitalem na ksylofonie Adama Tomaszewskiego, podziwiano występ Anety Barcik, w zruszano się piosenkami w pełnym ekspresji wykonaniu Jolanty Barcik, której akompaniował doskonały „Show Band"'. Miłośnicy jazzu podziwiali Martina Terensa (fortepian) i Lucasa Gabrica (saksofon). Zadziwieniu, pochwałom, oklaskom, owacjom na stojąco nic było końca. Jednych przejęły i zadziw iły strofy- poematu Pan Tadeusz Adama Mickiewicza, które recytował krakowski poeta i satyryk Karol Dusza, innych ujął talent młodziutkiej Wiktorii Czernek zhamburskiej prestiżowej Szkoły Baletowej Jolma Neumaiera, a także jej rówieśniczek - tancerek ze szkoły baletowej Tanz Akademie Nord Performen, których do występu przy gotowała Constance Hoelzel.

Ponad sto osób zebrało się w audytorium muzealnym zwanym Grosse Hoersaal na prelekcji i prezentacji slajdów z podróży dwóch wrocław skich wędrowców: księdza Macieja Małygi i jego brata Grzegorza. Przed trzema laty przebyli oni więcej niż 1300 kilometrów w 56 dni śladami św. Pawła z Tarsu, a więc z południowej Turcji przez Syrię i Liban, do samej Jerozolimy. To była pasjonująca podróż, której trudy zrekompensowało poczucie własnej siły i duchowa laska mocy wewnętrznej. Słuchacze owej relacji byli zaskoczeni i przejęci odwagą i wytrwałością tych młodych i jakby nic powiedzieć, z pewnością dzielnych ludzi.

Niebywałe zainteresowanie wzbudziły „warsztaty języka polskiego" poprowadzone przez Aleksandrę Jeszke-Zillmer. Czy język polski jest do opanowania przez Niemców, czy jest melodyjny, szeleszczący, czy po prostu fascynujący? - zastanawiali się Niemcy i wielu z nich już postanowiło zapisać się do Volksschule, gdzie pani Zillmer jest wykładowcą.

 

Deutsch-Polnische Geselschaft. bo z niego wywodzi się ta urocza „dozentin", jest w Hamburgu prężną organizacją i w dodatku zasłużoną na niwie budówania przyjaznych i stale poszerzających się partnerskich kręgów polsko-niemieckich. Wielką sympatią cieszy się dr Viola Krizak -jej obecna przewodnicząca. Ona także pojawiła się na uroczystości. Propagowała najnowsze wydawnictwa w języku niemieckim, które dotyczą Polski, jej miejsca i znaczenia w Europie.

Dyskusjom, pytaniom, rozmowom nie było końca. Wspaniały nastrój tworzyli organizatorzy, a sprzyjały mu nie tylko marmurowe, wysokie muzealne wnętrza, ale i polska kuchnia, reprezentowana przez „Bistro Korale" pani Marczuk. Rozstawiona w ogrodzie przyciągała do stołów na pogaduszki i wspólne serdeczne toasty. Doskonale potrawy po przystępnych cenach, polskie piwo, a nade wszystko mila obsługa dopełniały całości lego niezwykłego święta.

I jeszcze coś, co warte odnotowania: IV Polski Festiwal dokumentował wybitny artysta fotografik, autor wielu pięknych zdjęć Udo Suhling. Rozmowy z nim to także niezwykle przeżycia, olśnienia i zadziwienia.

Co by nic mówić, to było wielkie i ważne wydarzenie, warte kontynuowania. Okazuje się. że przyciąga ono młodych i tym samym potwierdza opinię, iż oni także chcą i potrzebują takich właśnie ciekawych i barwnych polskich imprez. A może i inne niemieckie miasta i polskie w nich społeczności pójdą w ślady Berlina i Hamburga? Warto, bo kultura polska wciąż jeszcze za mało w Niemczech jest znana i ceniona.

 

Slawa Ratajczak