flahapl Polska Flag of Germany.svgDeutschland 
  • IMG_0182_new.JPG
  • prezydent.jpg
  • Szydlo_new.jpg
  • U4prezydenta.jpg

JAKA JESTEŚ, POLONIA?

Sława Ratajczak

Pytają nas o to przy wielu okazjach. Czy jesteśmy w stanie udzielić wiarygodnych, rzeczowych odpowiedzi? Znamy prawdę o nas samych?

Polonia w Niemczech to zagadnienie złożone, obszerne i jeszcze wciąż słabo opracowane. To temat rzeka, który czeka na dociekliwych, cierpliwych i sumiennych, na takich, którzy potrafią dotrzeć do źródeł zagadnień i spraw latami pokomplikowanych. Przy całej złożoności tematu dostrzega się w ostatnim czasie wyraźny podział na Polonię „starą", przybyłą przed trzydziestu, a nawet czterdziestu laty i młode pokolenie, które tu wyrosło i zdobyło wykształcenie.

 

Ci młodzi właśnie warci szczególnego zainteresowania. Dlatego ogłoszony tego roku przez Senat konkurs Polonia dawniej i dziś" powinien odpowiedzieć na niektóre spośród wątpliwości i pytań. Oto znowu sytuacje z życia wzięte" - takie, które być może nie są powszechne, ale na tyle interesujące i znamienne, że kryją w sobie istotę emigracyjnych rozterek, problemów, porażek i sukcesów. W każdej z nich mieści się prawda o losach nas wszystkich, o złożoności naszych dziejów, o dramatach, zwycięstwach, słabościach i sile. Przeżycia starszych rzutują przecież na postawach młodych, doświadczenia i wiedza młodych zaś, wzbogaca ich rodziców i dziadków. We wszystkim powiązania, zależności, więzi i ta ciągłość, która zwie się polskim rodowodem.

- Mój rodowód to Kosznajderia - mówi Marcin Patzke i wprawia wielu w zdumienie. Więc dla wyjaśnienia należy powiedzieć, że jest takie piękne miejsce na Pomorzu pomiędzy Tucholą, Chojnicami a Kamieniem Krajeńskim, które w latach 1334-1438 zasiedlili Niemcy wyznania rzymsko-katolickiego, przybyli z okolic Osnabrueck. Ziemie te, opanowane wówczas przez Krzyżaków, stały się na długie wieki małą ojczyzną specyficznej, rolniczej społeczności, nad której nazwą wciąż jeszcze zastanawiają się uczeni. Marcin jest prawnikiem, w Chojnicach urodzonym, z Kosznajdrami i Kaszubami spowinowaconym, ale nade wszystko przepojony polskością. Rodzinnego odkrycia - jak powiada, - a więc pochodzenia dziadów, pradziadków i ich ojców dokonał będąc uczniem gimnazjum. Nigdy przecież w domu nie mówiło się o niemieckich korzeniach" - wspomina. - Owszem rodzice byli w posiadaniu starych dokumentów, które zgromadzili

przed wyjazdem do Niemiec i różne widniały w nich nazwiska i nazwy miejscowości. Musieli wykazać niemieckie pochodzenie, więc zebrali po rodzinie co się dało, nawet adresy i zdjęcia jakichś dalekich krewnych spod Wuppertalu i Detmold, których nigdy na oczy nie widzieli. Miałem 9 lat, gdy zabrali mnie w 1989 w to lepsze miejsce", w bogatszy i łatwiejszy świat luksusu - opowiada. - Płakałem, tęskniłem, nie potrafiłem do nowego przywyknąć i pierwszych życiowych goryczy doznałem właśnie jako chłopak w gimnazjum. Tych przykrości nie zapomina się łatwo. Nauczyciel miał do mnie i do dwóch moich kolegów z Polski wyraźnie lekceważący stosunek. Kpił i drwił sobie z nas, wiecznie strofował, że rozmawiamy po polsku. Bez żenady naigrywał się, że to, co polskie, to beznadziejne.

Kiedyś po wakacjach kazał wszystkim opisać miejsce, skąd pochodzimy i które latem odwiedziliśmy. - My ci Polskę opiszemy, aż zdębiejesz i rzeź pod Tannenbergiem ci się przypomni! - postanowiliśmy. Tak kraj nasz przedstawimy, że ci głupio będzie i zaniemówisz.... Tak postanowiliśmy, my trójka z Polski, w klasie, w której było dziewięć różnych narodowości. Pamiętam, że poszedłem do biblioteki i wybrałem wszystkie książki o Pomorzu, o Kaszubach, Borach Tucholskich i zamkach krzyżackich. Pierwsze dwa zdania, jakie wówczas napisałem - wspomina z uśmiechem i satysfakcją - brzmiały: Nie należy nigdy wypowiadać się na temat, który jest nam mało, albo wcale nieznany. Ja znam kraj, z którego przybyłem, kocham go i postaram się wam go możliwie ciekawie przedstawić.

Opisałem piękne lasy wokół Tucholi, Jezioro Charzykowy, Brdę, Chojnice, oczywiście uroczą Szwajcarię Kaszubską i o Kosznajdrach, ma się rozumieć, też napisałem. Napisałem najlepiej jak potrafiłem, a czerpałem wiedzę z niemieckich książek, bo też wszystkiego jako piętnastolatek nie wiedziałem. Rodziców o niektóre tylko rzeczy wypytałem, ale za wiele nie potrafili powiedzieć.

To było najdłuższe wypracowanie w moim życiu. Obaj moi kumple - Sławek i Sebastian też się wysilili, też uczuciowo do tematu podeszli, bo tak żeśmy ustalili i okazało się, ... że porwaliśmy Niemca za kołnierz i uszy". Tak się zainteresował Pomorzem, zwłaszcza krzyżackimi zamkami i starym mostem w Tczewie, i Malborkiem, i Bytowem... Zgłupiał, albo zmądrzał? Inaczej tego się nie da wytłumaczyć. A my cieszyliśmy się, że już nie będzie miał się czego czepiać i zechce Polskę poznać, nim cokolwiek o niej powie. Poskutkowało. Nawet wycieczkę chciał organizować do Gdańska, Tczewa i Malborka, ale Turcy, a było ich w naszej klasie dwunastu, przegłosowali Stambuł.

- To wcale nie do śmiechu - mówi Sebastian, który pochodzi z Gdańska. Ja wszystkich moich niemieckich sąsiadów, seniorów zwłaszcza, a i wielu moich pacjentów tak przeszkoliłem, że do sanatoriów i na wypoczynek tylko do Polski jeżdżą. - Gdyby nie doktor, to my byśmy tylko do Antalyi i Alanyi latali, kebaby i bakłażany zajadali i na migi gadali - mówią. - Popatrzcie, oczy przetarli! Nareszcie! - śmieją się wszyscy trzej.

Młodzi Polacy w Niemczech są doprawdy fantastyczni! Uwierzcie! Niejednokrotnie słyszy się, że podejmują decyzje i inwestują w Polsce, że chcą, by ich firmy wchodziły na polski rynek. Ich rodzice są często sceptyczni, bo nie mają tego szerokiego widzenia, odwagi i wszystko biorą przez pryzmat swoich odległych doświadczeń, trudności jakie przechodzili i rozmaitych kłopotów. Juniorzy idą odważnie i bez obaw w życie.

-            Jakże ja się cieszyłem - wspomina Marcin Paszke, kiedy u nas na uniwersytecie w Osnabrueck, w Instytucie Europejskiej Nauki Prawa, odbyła się przed trzema laty międzynarodowa konferencja prawników Polska i Niemcy w Europejskiej Wspólnocie Prawnej. Przedmiotem debat były zagadnienia z dziedziny prawa majątkowego, rodzinnego i spadkowego, rozpatrywane w ramach Projektu Wspólnego Odniesienia. Młodzi polscy i niemieccy prawnicy, doktorzy i doktoranci polskich i niemieckich placówek naukowych, bardzo dobrze się dogadywali ze sobą i toczyli ciekawe dyskusje. Wydaje mi się, że to jest sukces naszych czasów, że tak się rozumiemy i potrafimy ze sobą współpracować. Pokolenie moich rodziców nie ma w pełni tej umiejętności.

Czy to pamięć historii na nich ciąży?

-     A ja zauważyłem - dodaje Sławek (autor wypracowania o tczewskim Moście Lisewskim, który w XIX wieku, zbudowany w latach 18511857. był najdłuższym mostem w Europie), że nasi rodzice przybyli tu pełni obaw. Nie wiedzieli, czy im się powiedzie, czy się przystosują, czy sprawiedliwie będą ocenieni, co powiedzą krewni w Polsce? Przez lata powtarzali, żeby się podbudować:

-    Och, dobrze, żeśmy tu przyjechali, w Polsce wciąż tak ciężko żyć. Nie ma co żałować, trzeba się z emigracyjnym losem pogodzić.

My zaś mówimy:

-    W Polsce jest kapitalnie, bardziej niż tu światowo, serdecznie i swojsko - i tam jedźcie wypocząć i dusze wasze poratować! Czy nie widzicie, że Polska jest liczącym się w świecie krajem? Oglądacie przecież TV Polonia! Muszą nam wierzyć, jakże inaczej?

Trzeba przyznać, że młodzi utrzymują ze sobą kontakty, spotykają się i choć nie demonstrują patriotyzmu, to przekonani są, że pochodzą z wyjątkowego kraju i dla swej ojczyzny są w stanie wiele pożytecznego zrobić. I co najważniejsze: cenią tych spośród siebie, którzy Polskę w świecie sławią. Polonia niemiecka jest różnorodna i ma w tym kraju długoletnie tradycje i pokaźne osiągnięcia, a więc warta jest rzetelnego dokumentowania.

To doskonałe zadanie dla młodych i tych, co się jeszcze młodo czują!

Partnerzy

Logo PRwN

Logo forum

Logo ZDPN

Logo der SdpZ Grau

MSZ logo2

SWS logo

logo bez oka z napisem

Biuro Polonii

Konwent 1

 

© 2013 - 2017 Magazyn Polonia. All Rights Reserved. Designed By E-daron.eu

Please publish modules in offcanvas position.