Renata Partyka
pewien aspekt miłości
kiedy próbujesz kochać
zamieniasz się w płochliwość jaszczurki
zastygłą nad brzegiem świtu
Czytaj więcej: POEZJA RENATY PARTYKA
Utrwalić przemijającą historię istnienia, działalności człowieka i często niszczących sił natury. Zasadniczą rolę malarską spełniała faktura oraz fascynacja przestrzenią, światłem i cieniem. Moje malarstwo polega na indywidualnym traktowaniu strukturalnej płaszczyzny obrazu i to pozostało w mojej twórczości do dzisiaj. Poszukuję różnych technologicznych rozwiązań płaszczyzny płótna i osiągnięcia niepowtarzalnych efektów strukturalnych, niezależnie od tego, czy to jest pejzaż, czy jego fragment, czy też malarstwo figuratywne. „Malarz to osobowość, a nie kierunek, a malarstwo to manifestacja swojego istnienia " - mówił Jonasz Stern. Bliskość wypowiedzi człowieka, jego historia, przyszłość powinna być oparta na czynniku emocjonalnym. Są to notatki - obrazy przeszłości i działania człowieka, historii w postaci różnych symboli, śladów istnienia kogoś piszącego na ścianie, która czasami pęka. Mikropejzaż z jednej strony, z drugiej - przemijanie. Szukam indywidualnej wypowiedzi malarskiej, połączonej z historią człowieka którego istnienie nie kończy się za jakimś horyzontem czy zamkniętym murem. Nabiera to pewnej refleksji nad czasem, który dla każdego z nas jest pewną radością i bólem.
Andrzej Jan Piwarski
- Super User
- Kawiarnia Artystyczna
- Odsłony: 1810
JUBILEUSZE: 50-LECIE PRACY TWÓRCZEJ ANDRZEJA JANA PIWARSKIEGO
Okazało się, że to ja mam napisać o jubileuszu, a nie jak zwykle nasza polonijna reporterka - Krysia Koziewicz. I nagle zwaliło mi się na głowę zadanie, z którym nie sposób sobie poradzić. Bo ogrom tego, co przy tej okazji należy napisać, po prostu przytłacza. Trzeba wybrać.
Czytaj więcej: JUBILEUSZE: 50-LECIE PRACY TWÓRCZEJ ANDRZEJA JANA PIWARSKIEGO
Pani mnie pyta
Pyta pani - w jakim języku ja myślę
myśli się w języku miłości lub jej braku
bez słów i alfabetu
myśli się w języku wiosny bądź jesieni
bez określonej pory roku
w języku radości albo tęsknoty
Monika Polakowska Lipiec 1979 i nareszcie wakacje. Skończyłam szkołę podstawową i dostałam się do szanowanego liceum w Warszawie. Zamiast wyjazdu na wczasy, przeprowadzamy się z dobrego, starego Powiśla, do najwyższego bloku na dolnym Mokotowie. Zamieniam widok na ogródek i bzy, które sadziła moja babcia, na szare blokowisko z perspektywy okna na 9 piętrze. Któregoś dnia po przeprowadzce śni mi się, że na ulicach nie ma ludzi ani samochodów, a zwykle głośne i ruchliwe skrzyżowanie obok naszego nowego domu jest zupełnie puste. Jest bardzo spokojnie. We śnie wiem, że jest wojna, ale nie boje się. Zapominam szybko o tym bezsensownym śnie 13 grudnia 1981 roku w Warszawie. Jest niedziela. Budzę się i myślę - o jak dobrze, jaki spokój za oknem, nie słychać wcale samochodów, pędzących non stop sześciopasmową Wisłostradą. Nasze kaloryfery bywały ledwo cieple, ale tego ranka jest dużo zimniej niż zwykle. Leżąc myślę, jakie klasówki mam w przyszłym tygodniu. Dochodzę do wniosku, że znowu zmarnuję niedzielę na naukę. Zmęczona tą perspektywą, wlokę się w piżamie do pokoju mamy. Siedzi, mocno podekscytowana, ze swoją siostrą, która akurat wtedy była u nas. Dowiaduję się, że jest stan wojenny, co dla mnie oznacza, że jest zimno, nie ma ciepłej wody, nie ma telewizji i co najgorsze - nie ma telefonu. Jak ja porozumiem się z moimi koleżankami? Chyba umrę, jak nie posiedzę codziennie z nimi kilku godzin na linii! Jaruzelski przemawia - nareszcie coś wiadomo. Nie boję się go - jego córka chodziła na te same balangi co ja. Tylko zawsze czekała na nią obstawa i było mi jej dlatego trochę żal. A poza tym jest super: nie muszę iść do szkoły, tylko jak ja przeżyję ten tydzień bez telefonu? Z ciekawości idę na najwyższe - 16 piętro, żeby z okna klatki schodowej zobaczyć, co dzieje się na ulicach. Na rogu Czerniakowskiej i Gagarina stoi sobie spokojnie czołg.
Józef Pless
Miłość polsko-niemiecka
miłość zagraniczną
z pachnącymi hiacyntami
z poezją baroku
z mazurskim pejzażem
zatrzymano na granicy obłędu
PRÓG NADZIEI - WYSTAWA MALARSTWA POŚWIĘCONA JANOWI PAWŁOWI II
Ela Wozniewska
Podczas długoletniego pobytu w Hiszpanii zapoczątkowałam cykl obrazów piktograficznych, nazywając je kryptogramami (ukryty znak), inspirując się znakami piktograficzno-hieroglificznymi różnych proweniencji kulturowych epok prehistorycznych. Z czasem te znaki pojawiają się w formie coraz bardziej zredukowanej, pozostawiając jednak jej charakter antropomorficzny i bliski cechom stanów emocjonalnych. Dlatego często nazywam te cykle emoticonami (emocje + ikony). Jest to mój atrybut artystyczny.