NÈ SON GIÀ MORTO

Drukuj

Każdy, kto weźmie do ręki nową książkę Ewa Marii Slaskiej i Michała Rembasa, zatytułowaną tajemniczo Ich bin nich tot / Nie umarłem, natychmiast zadaje sobie pytanie, o co chodzi. Czy to jakaś przeróbka horacjańskiej myśli, żem non omnis moriar, co u Grochowiaka brzmiało: Nie wszystek umrę, lecz zostanie owo kochanie ziemi w pagórku i w oście. I przekonanie, że śledź bywa w poście zarówno piękny, jak pod jesień owoc!

Byli też Phil Collins czy Perfect, którzy głosili, że jeszcze nie umarli, bo przecież i popkultura zna takie deklaracje. Podtytuł wyjaśnia wprawdzie, co jest tematem książki – polskie groby w Berlinie i niemieckie w Szczecinie – ale pytanie o tytuł pozostaje. Zacznijmy więc może od tego, że autorzy poszukali nieznanych powszechnie źródeł inspiracji i że tego cytatu autorka książki użyła już trzy lata temu, organizując w roku 2013 wystawę, poświęconą polskim grobom w Berlinie i niemieckim w Szczecinie, którą to wystawę w obu miastach pokazano, wzbudzając duże zainteresowanie.

Nie umarłem, czytamy w książce, to słowa Michała Anioła (1475-1564), pochodzące z jego wiersza nr XVI z cyklu Na śmierć Cecchina Bracci. Renesansowy malarz, rzeźbiarz i poeta mówi tak, jakby to on był tym, kto odszedł: nie umarłem, ja tylko zmieniłem mieszkanie.

 

Qui vuol mie sorte c’anzi tempo i’ dorma:

Nè son già morto: e ben c’ albergo cangi,

resto in te vivo, c’ or mi vedi e piangi;

se l’un nell’ altro amante si trasforma.

 

Los chciał, bym spał tu, nim moja wybije

Pora; nie zmarłem; po siedziby zmianie

W tobie płaczącym, żywy, mam mieszkanie,

Jeśli kochany w kochającym żyje.

Tł. na polski Leopold Staff /Lucjan Siemieński

 

Cecchino Braci był uczniem i prawdopodobnie ukochanym Michała Anioła. Zmarł w roku 1544 w wieku 16 lat (Mistrz miał wtedy lat 69), został pochowany w Rzymie w kościele Santa Maria dell’Aracoeli, a Michał Anioł sam zaprojektował wspaniały nagrobek wykonany z karraryjskiego marmuru.

Cytat wybrany został znakomicie, bo obojgu autorom – Michał Rembas pisze o Szczecinie, a Ewa Maria Slaska o Berlinie – nie chodziło tylko o groby, lecz o informacje o życiu, tych którzy tu żyli, pracowali, kochali, rodzili się i umierali. Autorzy są pasjonatami historii, ale najwyraźniej nie interesuje ich historia schowana w archiwach i księgach, lecz żywa historia miast, które kochają i starają się jak najlepiej poznać.

Każde z nich przedstawiło w książce 20 historii – mini-opowieści o grobach i cmentarzach. Są tu groby zasłużonych działaczy, postaci historycznych, artystów, ale jest też mowa o pochówkach zwykłych ludzi, biednych, zapomnianych, nieznanych…

Mnie osobiście najbardziej wzruszyły losy młodych kobiet. W Berlinie jest to między innymi Julia z Zaplietałów Bereźnicka, której pogrążony w żałobie młody mąż wyrył na nagrobku piękny tekst (po polsku! Tu przytoczona w oryginalnej pisowni):

 

Tu spoczywa

Julia z Zapletiałów de Bereźnicka

zmarła w wieku życia lat 24

w dniu 30. Maja 1856

Żona czuła, dobra matka

przyjaciółka szczera

Pamiątka iey zostanie każdemu

że ią znał droga y miła.

 

Miała 24 lata, była mężatką i matką, zmarła zapewne po porodzie, bo można założyć, że gdyby to był wypadek lub choroba, nieszczęsny mąż wspomniałby o tym na kamieniu nagrobnym. Ale oczywiście nic więcej nie wiemy, żadne bowiem dokumenty czy zapiski o Julii się nie zachowały. Nie ma wpisów w księgach cmentarnych, nie ma nekrologów w gazetach, ba, nie ma i (chyba) nie było w Berlinie żadnych Bereźnickich i żadnych Zaplietałów. Zaplietałów zresztą w ogóle nie ma nigdzie…

Z kolei Michał Rembas pisze o młodej Niemce, też mężatce, Toni Meister z domu Wolf. Miała 22 lata. Tym razem mąż był nadzwyczaj powściągliwy w okazywaniu uczuć i napis na nagrobku jest zdumiewająco wręcz rzeczowy. Na cokole widnieje napis:

MEISTER, a na ściankach bocznych inskrypcje: na lewej – GUSTAV MEISTER/ *31.8.1855/ +21.6.1939, na prawej – TONI MEISTER GEB. WOLF/ *11.12.1898/ +3.4.1920. (Gustav był teściem Toni).

Natomiast w porównaniu z prościutką, pozbawioną wszelkich ozdób płytą nagrobną Julii, Toni doczekała się niezwykłego pomnika, przedstawiającego siedzącą postać kobiety, która tuli do piersi noworodka. Nie jest to w żadnym wypadku rzeźba z katalogu figur sepulkralnych, lecz samoistne wysokiej klasy dzieło rzeźbiarskie. Smutna współczesna Madonna.

Ewa Maria Slaska opisuje jeszcze jeden grób młodej Polki w Berlinie, to Sonja Horn, też młoda mężatka, więźniarka obozu w Ravensbrück, która uciekła podczas tzw. marszu śmierci, dotarła do Berlina i tu zginęła w ostatnich dniach wojny, 29 kwietnia 1945 roku. Miała 22 lata. Pochowano ją na cmentarzu garnizonowym, a na jej grobie znalazł się napis po polsku:

 

b. więźniarka polityczna

obozu konc. Ravensbrück,

zginęła tragicznie w drodze do Ojczyzny

AVE MARIA

 

Książka przedstawia Czytelnikowi kilkadziesiąt takich ludzkich losów, fascynujących i wzruszających, niekiedy dowiadujemy się całkiem sporo, niekiedy opisy są pełne tajemnic. A niekiedy musi nam po prostu wystarczyć zdjęcie.

Piękna i mądra książka, opatrzona nastrojowymi fotografiami, w nadzwyczaj starannej oprawie graficznej autorstwa Michała Krenza.

Wydawcą jest Stowarzyszenie Partnerstwa Miast ze Szczecinem, a wydanie wsparł między innymi Konwent Organizacji Polskich w Niemczech, Stowarzyszenie Cmentarzy Historycznych w Berlinie i zarząd Cmentarzy Ewangelickich Berlin Śródmieście.

 

Katarzyna Krenz