Nie ma to jak znaleźć się w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie. Miałem to szczęście. Pracowałem ze starą, przedwojenną gwardią dziennikarzy, dla której Bóg, Honor i Ojczyzna nie były pustymi słowami, lecz stanowiły życiowe credo.
W Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa „zasłynąłem" audycjami, skierowanymi do - że użyję słów z epoki - „klasy robotniczej". Tej, na którą to komuna tak bardzo liczyła (patrz: Polska Zjednoczona Partia Roboticza) aż się przeliczyła, dostając od roboli, w podzięce za lata „dobrobytu i sprawiedliwości", Solidarność.
Budynek Radia Wolna Europa i Radia Wolność w Monachium. Rozgłośnia Polska mieściła się w dolnym skrzydle budynku
Nie mnie oceniać, jak wielki w tamtejszym zwycięstwie jest mój udział. Starałem się jednak opierać na najlepszych wzorcach, a te miałem na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Pracowałem bowiem ze starą, przedwojenną gwardią dziennikarzy, dla której Bóg, Honor, Ojczyzna, ale i Prawda, nie były pustymi słowami od święta, lecz stanowiły życiowe credo. Trudno mi wymienić wszystkich, którzy „ładowali akumulatory" moich przekonań, nie mogę jednak pominąć Trzech Tadeuszów, którzy jak ci muszkieterowie, co prawda, nie szpadą, a na falach eteru, walczyli ze zniewoleniem, niesprawiedliwością i zakłamaniem. Wszyscy trzej należeli do pierwszego zespołu, nadającej z Monachium od roku 1952 Rozgłośni, składającego się w przeważającej części z ludzi ideowych, pragnących pomóc wytrwać rodakom w kraju. Wspominam dzisiaj Tadeusza Żenczykowskiego, Tadeusza Chciuka-Celta i Tadeusza Nowakowskiego.
Tadeusz Zawadzki-Żenczykowski (ps. Kania) - człowiek legenda, z którym spotykałem się w Londynie, gdyż „za moich czasów" (lata osiemdziesiąte ub. wieku) nie pracował już on w Rozglośni polskiej RWE. Ja zaś, z racji działalności w emigracyjnym parlamencie (Radzie Narodowej), a także w emigracyjnej PPS - największej politycznej sile, wspierającej polski rząd na uchodźstwie - często bywałem w stolicy Anglii. Tam, w londyńskim mieszkaniu Tadeusza Żenczykowskiego, chłonąłem podstawy rzetelnego dziennikarstwa, zawodowej uczciwości i bezstronności. Jego życiorys był gwarantem, że rady te pochodzą z najwyższej dziennikarskiej półki.
Tadeusz Żenczykowski
Urodził się w roku 1907 w Warszawie. Świetnie wykształcony, po Szkole Nauk Politycznych i prawie na Uniwersytecie Warszawskim. Przed wojną pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości i w Ministerstwie Skarbu. W 1937 roku został szefem propagandy Obozu Zjednoczenia Narodowego (OZN). Od listopada 1938 - poseł (najmłodszy!) na Sejm V kadencji. Obrońca Warszawy w 1939 roku. W konspiracji używał pseudonimów Kania, Kowalik, Zawadzki. Jeden z filarów Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej i jego szef podczas Powstania Warszawskiego. Po uwolnieniu z niewoli niemieckiej, w lutym 1945 roku powrócił do kraju. Był redaktorem konspiracyjnego pisma antykomunistycznego „Głos Wolności". Zagrożony aresztowaniem, jeszcze w tym samym roku opuścił kraj i zamieszkał w Londynie. Aktywnie działał w organizacjach kombatanckich w Wielkiej Brytanii, pracował w redakcji „Dziennika Polskiego" i „Dziennika Żołnierza". Należał do Rady Powierników Polskiej Fundacji Kulturalnej w Londynie, współorganizował Studium Polski Podziemnej. W latach 1954-1972 był redaktorem, a następnie zastępcą dyrektora Radia Wolna Europa w Monachium. Autor wielu prac, opisujących wojenne dzieje Polski. Odznaczony m.in. Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Kawaler Orderu Orła Białego.
Zmarł w Londynie 30 marca 1997 roku, w wieku 90 lat.
Tadeusz Chciuk-Celt - harcmistrz, skoczek spadochronowy, cichociemny, kurier wojenny, pisarz, dziennikarz. Bardziej prawego i odważnego człowieka nie spotkałem. Gdy - w podeszłym już wieku - musiał się poddać amputacji nogi, potraktował to jak kolejny skok ze spadochronem. Ze spadochronem - panie Bogdanie, a nie „na spadochronie" - pouczał mnie ten bohaterski cichociemny w trakcie naszych spotkań w jego domu w Planegg.
Tadeusz Chciuk-Celt
A propos „cichociemnego": Wielokrotnie, przy różnych okazjach, czy to rocznicach, czy kolejnych odznaczeniach, pisałem o Tadeuszu Chciuku-Celcie. Jeden z artykułów postanowiono - praktycznie bez mojej wiedzy - wydać po niemiecku. Dokonano tego dosyć poprawnie, z wyjątkiem „cichociemnego", którego przetłumaczono na „głuchoniemego" (taubstumm). O ile głuchoniemego skoczka spadochronowego niemieccy czytelnicy mogli sobie jakoś wyobrazić, to z niedowierzaniem kiwali głowami nad głuchoniemym dyrygentem chóru „Lutnia", którym to po wojnie kierował wszechstronny Tadeusz Chciuk-Celt (studiował też muzykę). Działo się to w kościele św. Barbary, gdzie mieściła się nowopowstała wtedy Polska Misja Katolicka w Monachium.
W ubiegłym roku Polska Szkoła w Monachium (tzw. Szkolny Punkt Konsultacyjny) wybrała na swego patrona właśnie Tadeusza Chciuka-Celta. Mocno wspierałem tę kandydaturę w przekonaniu, że właśnie on - były harcmistrz i żołnierz - będzie najlepszym wzorcem dla młodzieży. Po wyborach, stosowne dokumenty wysłano do akceptacji (takie procedury!) przez mieszczący się w Warszawie Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą. Do dziś decyzji o nadanie polskiej szkole w Monachium imienia Tadeusza Chciuka-Celta nie ma. Zapadła cisza. Prawdopodobnie nadeszły jakieś protesty.
Tadeusz Chciuk-Celt, pseudonimy: Marek Celt, Michał Lasota - cichociemny, kurier Związku Walki Zbrojnej, redaktor i zastępca dyrektora Rozglośni Polskiej Radia Wolna Europa, ostatni prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego na Uchodźstwie, autor wspomnień wojennych. Urodził się w 1916 w Drohobyczu. Od 1927 roku był harcmistrzem w Związku Harcerstwa Polskiego. Ukończył studia prawnicze we Lwowie, tam też uczęszczał do Konserwatorium Muzycznego. Podczas II wojny światowej, w początkowym jej okresie, działał jako tzw. „Biały kurier" pomiędzy okupowaną przez Sowietów Małopolską Wschodnią a Budapesztem. Żołnierz Armii Polskiej we Francji, później w Wielkiej Brytanii. Kurier, cichociemny, emisariusz rządu gen. Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. Szef kurierów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Od 1952 roku Tadeusz Chciuk-Celt przebywał w Monachium. Współtworzył Rozgłośnię Polską Radia Wolna Europa. Był redaktorem działu wiejskiego. Należał do czołowych komentatorów politycznych rozgłośni.
W latach 1976-1983 pełnił funkcję zastępcy dyrektora Rozgłośni Polskiej RWE. Był znanym społecznikiem i działaczem emigracyjnym. Przeżycia swe spisał w wielu książkach i publikacjach. Odznaczony m.in. Orderem Virtuti Militari i dwukrotnie Krzyżem Walecznych.
Zmarł w 2001 roku w Monachium. Jego prochy złożono z honorami wojskowymi w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej na warszawskich Powązkach Wojskowych. Pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta.
Tadeusz Nowakowski - pisarz, dziennikarz, gawędziarz nad gawędziarze, mistrz mowy, którego można było słuchać godzinami. Bohater audycji „Przy kawiarnianym stoliku". W rogu kantyny Radia Wolna Europa stał okrągły stół. Powiadano, że zbierają się przy nim przeciwnicy dyrektora Najdera, by knuć. Tymczasem siadano tam przede wszystkim po to, by słuchać Tadeusza Nowakowskiego, który anegdotami sypał jak z rękawa.
Tadeusz Nowakowski; z Ojcem Świętym Janem Pawłem II
Tadeusz był reporterem naszego papieża Jana Pawła II, towarzysząc mu w licznych pielgrzymkach. W papieskim samolocie nie było miejsca dla dziennikarzy komunistycznych mediów, ale nigdy nie zabrakło dla Tadeusza Nowakowskiego. On też należał do pierwszych rozmówców Ojca Świętego, który po starcie przysiadał się do niego, zawsze z tym samym pytaniem - „Co tam słychać w Monachium?"
Znałem Tadeusza bardzo dobrze. Poza radiem działaliśmy razem w organizacjach emigracyjnych, wspieraliśmy poprzez Radę Narodową polski rząd w Londynie, stworzyliśmy w Monachium Klub Mieroszewskiego i istniejące do dzisiaj Stowarzyszenie na Rzecz Porozumienia Niemiecko-Polskiego. Należeliśmy do członków założycieli działającego obecnie w Warszawie Stowarzyszenia Pracowników Rozgłośni Polskiej RWE. Spotykaliśmy się też często na niwie prywatnej. To było coś więcej, niż zwykła znajomość. Gdy odszedł, zabrakło mi go bardzo.
Tadeusz Nowakowski urodził się w 1917 roku w Olsztynie. Trzy lata później jego rodzina przeniosła się do Bydgoszczy i pozostała tam do roku 1939. Przedwojenny harcerz, studiował na Uniwersytecie Warszawskim, jednak naukę przerwała mu wojna. Uczestnik kampanii wrześniowej. W 1941 roku został aresztowany przez gestapo i skazany na karę śmierci za przynależność do tajnej organizacji i wydawanie polskiej gazety. Karę zamieniono mu na trzydzieści lat więzienia, które odsiadywał w kilku zakładach karnych i obozach. Uwolniony przez aliantów zamieszkał w Londynie, gdzie współpracował z pismami polskimi i sekcją polską Radia BBC. Od 1952 roku był redaktorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Zajmował się literaturą i problematyką kulturalną. Pod pseudonimem Tadeusz Olsztyński prowadził m.in. „Panoramę dnia" i cotygodniowe gawędy „Przy kawiarnianym stoliku".
Jako pisarz debiutował tomem opowiadań wojennych Szopa za jaśminami (1948). Sławę i uznanie przyniosła mu powieść Obóz Wszystkich Świętych (1957), tłumaczona na osiem języków. Był reporterem papieża Jana Pawła II, a po powrocie do kraju inicjatorem oraz współorganizatorem Światowego Związku Bydgoszczan. Zmarł w 1996 w Bydgoszczy i tam został pochowany.
Nowakowski to laureat kilku prestiżowych nagród literackich. Kawaler Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz Honorowy Obywatel Olsztyna i Bydgoszczy.
Pozostał mi jeszcze jeden Tadeusz, Tadeusz Podgórski, też dziennikarz Rozgłośni Polskiej RWE, dla mnie może najważniejszy. To on wciągnął mnie w polityczną działalność emigracyjną, to dzięki niemu znalazłem się w Wolnej Europie.
Fakty, Wydarzenia, Opinie - najważniejsza audycja polityczna Rozgłośni Polskiej RWE. Autor wydania Bogdan Żurek (okładka wydania); Tadeusz Podgórski
Gdy przeszedł na emeryturę, po Podgórskim dostałem w spadku redakcję robotniczą, dwie audycje tygodniowo i możliwość do- siadywania się do wspomnianego wyżej okragłego stołu w kantynie, przy którym rzekomo knuto przeciwko dyrektorowi. Widać przysiadałem się zbyt często, bo po niespełna dwuletnim kontrakcie, na stanowisku redaktora, stałego etatu nie dostałem, pozostając wiecznym freelancerem.... Ale to opowieść na oddzielny artykuł, a nawet książkę.
Bogdan Zurek
Bogdan Żurek