Polonijne Złote Sowy

Drukuj

17636987 10154659280114005 4471007504008314645 o Złota Sowa Polonii” jest uhonorowaniem dokonań twórczych, artystycznych,, naukowych bądź społecznych przedstawicieli światowej Polonii oraz Polaków aktywnych poza Polską, a przyznaje ją od 2005 roku redakcja wiedeńskiego Jupitera. Złota Sowa Polonii to nagroda od Polonii dla Polonii w zakresie ponadregionalnym. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że poza Sowami nie istnieje żadne inne polonijne odznaczenie o wymiarze światowym, którego kryterium stanowiła by praca dla środowiska polonijnego.

 

Trochę szkoda, bo każdy, kto w kraju emigracji pielęgnuje polską tożsamość, powinien kiedyś usłyszeć słowa uznania i akceptacji, bo motywują one do dalszej, jeszcze bardziej wytężonej pracy. Aktywność społeczna na rzecz Polonii to praktycznie pojmowany patriotyzm, o niebo lepszy niż wygłaszanie okolicznościowych haseł bez pokrycia. To właśnie dzięki dorobku twórczemu elit polonijnych jesteśmy widoczni w kulturowym pejzażu Berlina, Paryża, Nowego Jorku, Londynu, Lwowa, Kijowa czy Wiednia. Na emigracji żyje przecież spora rzesza ludzi wybitnie zdolnych, których działalnośc wzbogaca nie tylko Polonię. Przyjemnie słyszeć, gdy to przedstawiciele społeczeństwa przyjmującego mówią, a, to Polak prowadzi u nas galerię, teatr, klub, wydaje gazetę, pisze książki, gra w filharmonii, jest dyrygentem, śpiewa w operze, prowadzi biznes.

Zapewne nie jest łatwo wyłonić laureatów spośród licznej rzeszy Polaków, pracujących na rzecz Polski i Polaków na całym świecie. To nie tylko Polacy w Polsce, to równiez Polacy poza granicami kraju, wytężona pracą sprawili, cieszymy się w świecie coraz większym szacunkiem. Tak, to i my budujemy najlepiej jak potrafimy pozytywny wizerunek Polaka.

"Nasze Sowy mają za zadanie pokazać tych ludzi i przynajmniej w skromnym wymiarze nagrodzić ich za codzienną, mrówczą pracę 'u podstaw'. Za pracę, talenty, radość jaką niosą innym swoim twórczym istnieniem" – podkreśliła redaktor naczelna Jupitera – Jadwiga Hafner.

Do Wiednia na uroczysta galę przybyło ośmioro z dziesięciorga laureatów Złotej Sowy, z Niemiec, Austrii, Francji, Kanady i USA.

Oprawa artystyczna wydarzenia była nader uroczysta. W przeddzień laureaci zostali zaproszeni na koncert Orkiestry Camerata Polonia. Orkiestra, której założycielem jest mieszkający w Wiedniu wirtuoz organowy i dyrygent – Marek Kudlicki, składa się wyłącznie z polskich muzyków mieszkających na terenie Austrii i jest to jedyna polska orkiestra działająca na stałe za granicą. W skład zespołu wchodzą głównie młodzi artyści, mający już na swoim koncie liczne sukcesy jako soliści, muzycy kameralni oraz orkiestrowi, będący laureatami międzynarodowych konkursów muzycznych i zatrudnieni na stałe w Filharmonikach i Symfonikach Wiedeńskich czy Symfonicznej Orkiestrze Radiowej.

Na koncercie obecny był Konsul Generalny Polski w Austrii dr Aleksander Korybut z małżonką,. Przybył też profesor Edward Zienkowski, który wykształcił wielu muzyków Cameraty, w tym skrzypaczkę, która w tym roku dostała Sowę. Obecny był dyrektor PAN Bogusław Dybaś, dyrektor Instytutu Polskiego, dyrektorka Szkoły Polskiej Hanna Kaczmarczyk oraz przedstawiciele mediów Polonii austriackiej. Polonikę reprezentował Sławomir Iwanowski, Portal „Elipsa” Barbara Kalczyńska.

Po koncercie, przy lampce wina laureaci spotkali się licznie przybyłą na galę wiedeńską Polonią.

Uroczystość wręczenia nagród odbyła się następnego dnia w sali im. Jana III Sobieskiego w Wiedeńskiej Stacji PAN. Obecni byli dyrektor PAN z małżonką oraz liczna Polonia wiedeńskiej. Uroczystość poprowadziła inicjatorka projektu / Jadwiga Hafner.

Było uroczyście ale i trochę smutno i to z dwóch powodów. Po pierwsze na galę nie przybył nikt z polskiej placówki dyplomatycznej, po drugie - zabrakło patrona medialnego nagrody czyli przedstawiciela TVP Polonia. Odnosiło się wrażenie, że repreyentanci Polski zignorowali nie tylko organizatora gali, ale przede wszystkim, nas - Polaków i Polonię z całego świata. Nieobecność przedstawicieli Ambasady była dość głośno komentowana, a zgoła enigmatyczny mail tłumaczący nieobecność telewizji został przez salę przyjety z ogromna dezaprobatą. Poczułam w tym momencie wielki zawód i rozczarowanie. Kilka lat temu, za czasów ministra Sikorskiego, my, Polonia, zadaliśmy sobie ogromy trud, by ratować tę rzekomo „naszą telewizję”, którą właśnie zamierzano zlikwidować. Stawaliśmy na głowie, pisząc niezliczone protesty, udzielając wywiadów. Udało się, TVP Polonia istnieje i doprawdy istnieje między innymi dzięki nam. No cóż, my, laureaci, pokonaliśmy dość długą drogę do Wiednia, przybyliśmy wszak z Kanady, USA, Niemiec czy Francji Tymczasem dla ekipy telewizyjnej droga z Warszawy była zbyt męcząca. Zostaliśmy publicznie zlekcewazeni.

No ale dość krytyki. Zajmijmy się lepiej tym, co było godne pochwały, bo ceremonia była piękna, a zaczęła się wręcz wzruszająco, odśpiewaniem Hymnu Polonii czyli pieśni „Marsz marsz Polonia”. Mieszkam od 27 lat poza granicami kraju, ale Hymn Polonii usłyszałam po raz pierwszy. Za tę chwilę wzruszenia, za poczucie jedności i wspólnoty polskiej serdecznie dziękuję Jadwidze Hafner.

Złote Sowy przyznawane są w kategorii: działalność na rzecz Polonii, literatura, media, muzyka, teatr, sztuki wizualne, film, zasługi dla Polski i Polaków. Każdemu laureatowi poświęcono osobną laudację, prezentującą jego dorobek twórczy i społeczny, otrzymaliśmy też statuetki, dyplomy i kwiaty. Z naszej strony padło wiele serdeczności i słów podziękowań pod adresem inicjatorki Złotej Sowy.

Osobiście pragnę wyrazić wdzięczność za przyznanie mi Złotej Sowy. Byłam mile zaskoczona decyzja kapituły, mam poczucie ogromnej satysfakcji, że po wielu latach pracy publicystycznej społecznej zostałam wyróżniona tą nagrodą. Cieszę się do dzisiaj i raduję, że - mając w domu sowę, symbol mądrości - nie muszę już niczego udowadniać. :- )

Krystyna Koziewicz