Członkowie naszego Związku wzięli ostatnio udział w szkoleniu Wzmocnienie, rozwój i integracja mediów polskich i polonijnych za granicą, zorganizowanym przez Fundację Nowy Staw, a współfinansowanym przez MSZ RP.
Polonijni dziennikarze gościli w związku z tym na ziemi - Lubelskiej i Małopolskiej, które znane są z bliskich kontaktów z mediami polskojęzycznymi na emigracji. Media polonijne służą nie tylko integracji polskiej diaspory, ale mają też znaczący wpływ na kreowanie pozytywnego wizerunku Polski poza granicami kraju.
Polonijni dziennikarze podczas szkolenia
Czytaj więcej: POLONIJNI DZIENNIKARZE NA ZIEMI LUBELSKIEJ I MAŁOPOLSKIEJ
Każdy z nas ma swoje miejsce na ziemi. Za życia i po śmierci. Żyjemy tak długo, jak długo trwamy w pamięci innych. Za życia i po śmierci. Nie umiera tylko ten, o kim ktoś pamięta, ktoś, kto zachował pamiątki, fotografie, talizmany, kto odwiedza groby, kto wspomina.
Ewa Maria Slaska - kuratorka i realizatorka wystawy Nie umarłem- Ich bin nicht tot to wszechstronnie utalentowana pisarka, dziennikarka, która inspiracje do działania czerpie z każdego miejsca, gdziekolwiek się znajduje i co najważniejsze - ze znaleziska potrafi zrobić „życie". Życiorys ma imponujący, kto chce bliżej poznać Ewę, odsyłam do polskiej Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Ewa_Maria_Slaska, choć i tam nie da się znaleźć wszystkiego. Lubi chodzić po cmentarzach, w końcu jest archeolożką z wykształcenia, a w Berlinie ma swoje „Eldorado", bo to miasto, w którym z uwagi na uwarunkowania historyczne znajduje się 270 cmentarzy. Na cmentarzach Śląska „odkrywa" groby wielu postaci. No, a jeśli już napotka na polskie nazwisko, jak w przypadku nazwiska Niedźwiedziński z polskimi znakami, to cieszy się jak małe dziecko. Nie opuszcza tego miejsca bez notatek, zdjęć, by potem miesiącami, a niekiedy latami szperać w archiwum i poznać historię znanego lub nieznanego Polaka. Tych znanych nie było zresztą w Berlinie zbyt wielu, świadczą o tym nielicznie zachowane groby. Tych nieznanych były masy, ale jak trudno dojść do tego, że w grobie pochowano rzeczywiście Polkę lub Polaka. Slaska znalazła jednak i takie, gdzie nie archiwa mówią o tym, kto w danym miejscu leży pochowany, lecz same groby. I wtedy okaże się, że Manfred Paul Oswin Zänker, człowiek o niemieckim nazwisku i czterech niemieckich imionach - był Polakiem i się z narażeniem życia do swej polskości przyznawał. Kilka takich biografii Slaska udokumentowała na wystawie, więcej znajduje się w jej prywatnych archiwach.
Kuratorem wystawy była Ewa Maria Slaska
W drugiej części wystawy dwie osoby ze Szczecina, członkowie Stowarzyszenia „Nasze wycieczki" przygotowali 15 biogramów Niemców z niemieckiego Stettina, o których pamięta się jeszcze i w polskim Szczecinie.
Czytaj więcej: „NIE UMARŁEM - ICH BIN NICHT TOT”. WYSTAWA O POLSKICH GROBACH W BERLINIE I NIEMIECKICH W SZCZECINIE
Poseł SP Arkadiusz Mularczyk zarzuca rządowi RFN „puste gesty" i „brak woli politycznej". Chodzi o niewywiązywanie się z deklaracji Okrągłego Stołu. Niemcy mieli ułatwić naukę języka polskiego i finansować biuro Polonii.
Asymetria przywilejów. Po artykule DW o zablokowaniu przez Niemców środków na funkcjonowanie biura Polonii, sprawą zainteresowali się politycy polskiej opozycji. Podczas gdy polski MSZ żądał zmiany w tekście redakcyjnym, opozycja wybrała się osobiście do Berlina, by na miejscu przekonać się o sytuacji. W tym celu poseł Solidarnej Polski (SP) Arkadiusz Mularczyk spotkał się nawet z wiceministrem spraw wewnętrznych Christopherem Bergnerem (CDU), który jako parlamentarny sekretarz stanu jest politycznie odpowiedzialny za wdrożenie postanowień międzyrządowych porozumień Okrągłego Stołu.
Poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej Arkadiusz Mularczyk
W deklaracji z 2011 Niemcy obiecali Polonii m.in. ułatwienia w nauce języka polskiego w Niemczech oraz finansowanie biura w Berlinie. Tymczasem po przydzieleniu środków na 2012 rok, na 2013 je zablokowano. Brak jednak uzasadnienia tej decyzji. W efekcie biuro od stycznia pozostaje bez środków, a dwóch jego pracowników czeka od ponad pół roku na wypłatę. Biuro Polonii zainicjowało poradnictwo psychologiczne, Niemcy są przeciwni. Mularczyk mówi, że zwrócił uwagę Bergnerowi na asymetrię przywilejów Polonii w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce. Poseł miał wyliczyć, że Polska wydaje miliony na naukę języka niemieckiego, że w urzędach ponad 40 gmin można się porozumiewać w języku niemieckim, że 300 nazw wsi i miejscowości jest również w języku niemieckim, że nie ma progu procentowego w ordynacji wyborczej, przez co mniejszość niemiecka ma swoich przedstawicieli w Sejmie itd. Wobec wywiązywania się Polski z postanowień traktatowych można oczekiwać, że Niemcy wykażą dobrą wolę i wypłacą obiecane środki dla biura Polonii, podkreśla Mularczyk. Jest to wręcz absurdalne, bo chodzi o symboliczną sumę 50 tys. euro - dodaje.
Czytaj więcej: POSEŁ SOLIDARNEJ POLSKI KRYTYKUJE „PUSTE GESTY WOBEC POLONII”